środa, 28 listopada 2012

Lalki w ogniu

Indira Gandhi uwielbiała jako dziecko swoją angielską lalkę. Jednak dorastająca pod wpływem nauk ojca Nehru oraz młodego początkującego prawnika musiała wybrać; miłość do lalki czy miłość do ojczyzny. Płonący stos ubrań przed rodzinnym domem, gdzie ogień pochłaniał angielskie jedwabie, garnitury, koszule, lustra weneckie, dywany itp. Indira spaliła lalkę na dachu swojego domu na znak solidarności z narodem.

Stąd wziął się tytuł książki Pauliny Wilk "Lalki w ogniu- opowieści z Indii". Trudno mi tak naprawdę ustosunkować się do tego co przeczytałam, ponieważ jak wiadomo nie miałam jeszcze okazji być w Indiach. Cała moja wiedza o tym kraju pochodzi z przeczytanej literatury, jak i obejrzanych filmów. Wielokrotnie tworząc swojego posta podpierałam się tekstem autorki. Jednak miałam wrażenie czytając, że widzi ona w Indiach tylko kraj problemów, biedy i smrodu... Z początku nawet mi to pasowało, mocne słowa kogoś kto był w centrum wydarzeń, jednak im dalej tym gorzej... Czytałam i czytałam i nie było w tym prawie niczego czego bym  nie wiedziała, z tym wyjątkiem, że w przeciwieństwie do poprzednich publikacji ta wcale nie zachęcała do tego kraju. I nie mam tu na myśli opisanego ubóstwa, aranżowanych ślubów, palenia wdów czy miłości do Bollywood. Raczej tego, że autorka skupiła się w dużym stopniu ( jak dla mnie zbyt dużym) na negatywnych aspektach życia w Indiach. Być może tak właśnie miała wyglądać ta książka, lecz jeżeli chodzi o mnie to zdecydowanie zabrakło pozytywnej strony. A może to ja mam wyimaginowany obraz kraju tygrysów a książka przedstawia w surowy i momentami brutalny sposób prawdziwy obraz indyjskiej społeczności...? Dzięki "Lalką w ogniu" dowiedziałam się, że Kryszna miał łącznie szesnaście tysięcy żon i spłodził z nimi sto osiemdziesiąt tysięcy synów...ten to miał zdrowie ;)
Książkę mam dzięki uprzejmości i czujności didi!

środa, 14 listopada 2012

Happy Diwali!

Diwali to jedno z najważniejszych świąt w Indiach.
To święto światła - w sanskrycie pojęcie to oznacza dosłownie rząd świateł. 
Pierwszy dzień nosi nazwę Dhanvantari Triodasi lub Dhanwantari Triodasi. Kobiety, aby zapewnić sobie pomyślność powinny właśnie tego dnia zakupić trochę srebra lub złota a jeśli nie mają środków to chociaż nowe naczynia.  Hindusi aby ułatwić drogę do swoich domów bogini bogactwa i dobrobytu Lakshmi znaczą śladami z mąki ryżowej drogę. 
Drugi nazywa się Narak Chaturdasi. Drugiego dnia przypada tak naprawdę wigilia Diwali. Według legendy tego dnia Kryszna zniszczył demona Narakasur i uwolnił świat od lęku i strachu. W niektórych regionach bierze się specjalną kąpiel - z dodatkiem olejków i pasty uptan - jeszcze przed wschodem słońca.  
Dzień trzeci to faktyczne Diwali, gdzie poświęca się dary dla Matki Lakshmi. Czwarty dzień Diwiali to wyraz czci dla Kryszny, a konkretnie dziękczynienia za wzniesienie Góry Govardhan. Dzień piąty nosi nazwę Bhratri Dooj i jest dniem poświęconym siostrom. 

W Diwali mogą uczestniczyć wszyscy - bez względu na wiek. Zapalane są lampy diyas, małe gliniane światełka czy coraz częściej kolorowe lampki elektryczne, dekorowane są również domy, a wszystko po to by przekonać bogów do zesłania szczęścia i pomyślności. Diwali jest bardzo zróżnicowanym świętem - sposoby świętowania zależą od regionu (np. w niektórych czci się bogów darując słodycze). Generalnie jednak dla Hindusów ciemność oznacza ignorancję, a światło jest metaforą wiedzy, oświecenia. Dlatego zapalenie lampy symbolizuje zniszczenie wszelkich niegodziwości - złości, zazdrości, chciwości itp. Diwali to dla współczesnych Hindusów bardzo ważny moment i okazja do wdzięczności za to, czym obdarzył ich los, zatrzymania się w codziennym pędzie, zastanowienia nad sobą, spędzenia czasu z bliskimi i przede wszystkim radości.