piątek, 3 marca 2017

Happy New Year, czyli Wielki Skok


Po wielkim sukcesie Om Shanti Om miałam pewne obiekcje, co do kolejnego filmu Farah Khan. Bałam się, że zobaczę powtórkę, powielenie tych samych schematów, prześlizgiwanie się na niewątpliwie ogromnym sukcesie produkcji z roku 2007. Moje obawy potęgowała identyczna obsada głównych bohaterów.


Kiedy w końcu (po wielu trudach) usiadłam do oglądania-niemalże od samego początku się zakochałam. Kolory i przepych sprawiły, że poczułam się jak w domu. Fantastyczne poczucie humoru z nutą ironii i samokrytycyzmu, dzięki, któremu na twarzy pojawił się szczery uśmiech. A muszę nadmienić, że od bardzo dawna Bollywood mnie nie bawił. Większość filmów była przekoloryzowana- ten również taki był, ale w tym dobrym znaczeniu. Reżyserka potrafiła przyciągnąć widza z początku wydawało się banalną historią. 
Właśnie  poczucie humoru i dystans jaki jest odczuwany niewątpliwie w Happy New Year powoduje, że jest to film, który ogląda się z przyjemnością, piosenki nuci pod nosem, a barwy dosłownie pożera wzrokiem. Muszę koniecznie wspomnieć o SRK, który jak wiadomo (przynajmniej, jeżeli chodzi o mnie), nie zbierał ostatnio pochlebnych recenzji. Tym razem jego rola okazała się dużo lepsza. Nie zgrywał cwaniaka, ani napuszonego bohatera, ani w co trudno uwierzyć podstarzałego lowelasa. Można powiedzieć, że był dobrym, starym ( młodym) ShahRukh’kiem, któremu się chciało. Nie mogę zapomnieć o świetnym młodym Bachchan’nie, którego rola rozwala system. Happy New Year na stałe zagości w moim repertuarze. Gorąco polecam i przyznaje mocne 8/10. 

czwartek, 23 lutego 2017

Soma- napój bogów

Soma, tajemny napój bogów, woda życia, która czyni ich nieśmiertelnymi, jest najcenniejszym skarbem wszechświata. Zatem nic dziwnego, że uważano Somę za boga napojów odurzających. Był on także bogiem księżyca, gwiazd, planet jak też ceremonii ofiarnych i zaślubin.

Matką boga księżyca była Anasuji, ojcem zaś wieszcz Atri, drugi syn Brahmy. Soma pragną zostać królem nieba, dlatego poddał się obrzędowi radźasuja, czyli wyświęceniu na króla. Uroczystość ta rozsławiła młodego Somę, który stał się z tego powodu dumny i przemądrzały. Zakochał się w żonie swojego młodszego brata – Tarze; godzinami recytował wiersze o urodzie dziewczyny, której skóra była biała jak kwiat lotosu, śpiewał o niej pieśni i za wszelką cenę usiłował ją zdobyć.

Po wielu trudach ku rozpaczy brata udało mu się zbiec z ukochaną. Wszyscy bogowie nakłaniali Somę, aby uwolnił Tarę, ten jednak zaślepiony miłością głuchy pozostał na jakiekolwiek wołania. W rezultacie bogowie potępili Somę ( poparł go jedynie władca planety Śukra). Tak właśnie rozpoczęła się wielka bitwa zwana Tarakamją. Na czele wojsk bogów stanął Rudra zaś Śukra-Uśanas dowodził armią Asurów i demonów. Bitwa była tak przerażająca, że sama Ziemia poprosiła Brahmę o pomoc. W końcu Tara została uwolniona i zwrócona mężowi, wkrótce powiła synka, którego ojcem był Soma.

Po utracie Tary Soma ożenił się z 27 córkami Dakszy. Najbardziej ukochał Rohini, więc pozostałe żony poskarżyły się ojcu, że są lekceważone. Gdy zdenerwowane żony po raz trzeci skarżyły się ojcu ten rozgniewał się srodze i zesłał na Somę wieczną chorobę w wyniku, której stawał się on coraz bledszy i chudszy, aż w końcu niemalże zniknął.

Wówczas udał się na zachodni brzeg oceanu, w miejsce, w którym wpadała do niego święta rzeka Saraswati. W jej świętych wodach obmył się z grzechu. Odtąd zawsze podczas ciemnej połowy miesiąca księżyca ubywa, przybywa zaś podczas jasnej połowy. Niektórzy mówią, że ubywa go dlatego, ze bogowie i zmarłe dusze przebywające w królestwie Jamy spijają z niego somę, a następnie słońce ponownie napełnia księżyc świętym napojem.

Somę, będącą napojem rytualnym uważano za sok z roślin zawierających substancje halucynogenne. Inna teoria głosi, że sok ten pochodził z rośliny z rodzaju Ephedra i nie wywoływał wizji halucynogennych, chociaż mógł mieć właściwości orzeźwiające i powodować brak senności.