Przy wejściu na Main Bazaar, długą aleję wypełnioną sklepami i hotelikami, sąsiadującą z dworcem kolejowym New Delhi, pojawiał się co rano kaleka zdeformowany tak potwornie, że trudno było określić jego wiek. Poczerniała, wykrzywiona bólem twarz mogła należeć do starca lub młodzieńca. Nie miał rąk ani nóg. Promienie z każdą godziną rozgrzewały asfalt, zmuszając go do makabrycznego tańca- przewracania się z boku na plecy i z powrotem, ratowania palonej gorącem skóry. Konwulsyjne poszukiwanie ulgi trwało do wieczora. Leżące obok srebrne monety lśniły w słońcu, dopełniając obrazu rozpaczy. Trzeba było zatrzymać wzrok, pokonać pierwszy szok, bezradność i odrazę, żeby dostrzec najgorsze: ten człowiek nie mógł sam zebrać rozsypanych rupii, nie dostawał się tu o własnych siłach. Ktoś go przyniósł i ktoś zabierze jego zarobek. Kaleka został wystawiony na ludzkie spojrzenia jak budząca trwogę i litość cyrkowa atrakcja- doznanie warte rupię lub dwie.
Wychudzona staruszka owinęła się sari - tak znoszonym i spranym, że wszystkie zdobiące je wzory zniknęły, została tylko zielonkawa lamówka. Kobieta składa pooraną dłoń w kubeczek, nachyla się nad pasażerami, przybliża wypaloną słońcem twarz. Głębokie i gęste zmarszczki szatkują zwiotczałą skórę, biegną wzdłuż zapadniętych z głodu policzków. Mówią o życiu pełnym trudu o pracy w polu, kilku porodach, chorobach, dzieciach, które odeszły, i mężu, który zmarł. Bezzębne usta zapadły się do wewnątrz, zmęczone powtarzaniem próśb. Rozchylają się lekko w błagalnym grymasie , zastygającym na granicy śmiechu i płaczu. Ruchliwe i czujne pozostają tylko oczy- lśnią niczym ogniki. One jedyne mają jeszcze siłę, mogą wybłagać ratunek. Staruszka nie śpiewa, jej jedynym tytułem do żebrania są starość i osamotnienie, które przyciskają ją do ziemi. Skulony kręgosłup dźwiga jakiś niewidzialny ciężar, sprawiając, że kobieta maleje. Życie uchodzi z niej stopniowo, cielesne rusztowanie zaczyna się walić. Kilka monet pomoże przetrwać do jutra.
" Lalki w ogniu"
Nie ma możliwości przeprowadzenia wywiadu środowiskowego czy podpisania kontraktu socjalnego. Nie znajdzie się zasobów klienta, nie popracuję nową super metodą TSR. Nie będzie uśmiechniętej pani w okienku z pieczątką- nie będzie zasiłku co miesiąc...