Na czele entuzjastów walki zbrojnej stanął Subhas Chandra
Bose, który nawoływał do pokonania wroga ich własną bronią. W czerwcu 1939 roku
utworzył on odrębną partię polityczną All India Forward Bloc, czyli Indyjska
Armia Narodowa.
W lutym 1944 roku rozpoczęła ona działania wojenne przeciw Brytyjczykom w składzie Japońskiej armii na terenie Birmy. Hasłem przewodnim walki stało się „Marsz na Delhi” a tymczasową siedzibą Rządu Wolnych Indii został Rangun. W marcu indyjskie oddziały zaatakowały terytorium Północnych Indii, co było dla Brytyjczyków nie lada zaskoczeniem. Samobójczy oddział pod dowództwem płk. Shaukata Malika zdołał powstrzymać Brytyjskie linie obronne i przedrzeć się do miasta Moirang. Zajęte ziemie oddano pod panowanie Rządu Tymczasowego Wolnych Indii.
Po zakończeniu wojny Brytyjski rząd wytoczył proces
schwytanym żołnierzom INA pod zarzutem zdrady. Procesy trzech wysokich oficerów
odbyły się w Czerwonym Forcie, a obrońcą ich nie był kto inny jak sam Nehru.
Rangoon w reżyserii Vishala Bhardwaj przenosi widza właśnie w czasy kresu II wojny światowej, do panowania Brytyjskiego, gdzie biały człowiek znaczył najwięcej. Poznajemy dziewczynę zgarniętą z ulicy, teraz słynną i zamożną aktorkę. Zakochaną oczywiście w swoim wybawcy, egoistycznym, zapatrzonym w sukces mężczyźnie, któremu własna kariera nie potoczyła się tak jak planował.
Dziewczyna bez wątpienia piękna, nie grzeszy inteligencją i
wierzy w każde wypowiedziane słowo swojego ukochanego, jest uległa i posłuszna.
Brytyjczycy chcą się zabawić, więc wysyłają ją w podróż do żołnierzy
przebywających w fortach. Jej ukochany
zostaje na miejscu uwikłany w podłą intrygę dziadka. A dziewczyna z początku
wściekła, przeżywa przy boku swojego ochroniarza Malika największą przygodę i
miłość życia. Po perypetiach i niebezpieczeństwach udaje jej się cało powrócić
do swojego dawnego życia. Tyle tylko, że nie jest ona już tą samą
dziewczyną. Nie jest małą, naiwną Julią słuchającą poleceń.
Malik rozbudził w niej uczucia o, których istnieniu nawet
nie podejrzewała i dostrzegł w niej coś więcej niż gwiazdkę hinduskiego kina.
Bez reszty dałam się porwać tej opowieści miłosnej z historią w tle. Kupił mnie Saif Ali Khan grający zakochanego bez pamięci, jak i oczywiście mój ulubiony Shahid Kapoor, który w roli żołnierza i kochanka sprawdza się doskonale. Nie jest to film Bollywood, piosenki nie są tak istotne a i nie jest ich zbyt wiele. Jest to film, który daje do myślenia i pozostawia w widzu pewien niedosyt, złość i uczucie niesprawiedliwości. Nie oglądałam już dawno żadnego indyjskiego filmu z racji przejedzenia się Panem Khanem, ale nie żałuję że sięgnęłam w tę piękną niehandlową niedzielę po tę pozycję. Serdecznie polecam! I czekam na komentarze po seansach!