Pierwszy raz " OSO" oglądałam w wersji kinowej. Obraz był niewyraźny a kolory wyblakłe. Mimo wszystko wracałam do niego jeszcze dwa razy, zawsze " uzbrojona " w paczkę chusteczek. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie...szczególnie pół nagi SRK w piosence "Dard-E-Disco" . :)
Piosenka idealnie wpasowała się w pełen humoru film. " Bolesne disco " sprawia, że nogi same rwą się do tańca.
Na święta moja bahana postanowiła sprawić mi ogromną niespodziankę. Widząc moją rosnącą obsesję na punkcie wszystkiego co indyjskie wsadziła pod choinkę dwu płytowe wydanie " Om Shanti Om". :) Teraz na mojej ścianie można podziwiać Szaruka z nagim torsem... kolory są żywe, dźwięk czysty a obraz wyraźny. :)
Całości dopełniają dodatki. Wywiady z aktorami, zwiastuny, piosenki.
Można w nieskończoność przewijać i wracać do ulubionych fragmentów filmu.
Jak na razie jest to najcenniejsze wydanie jakie stoi na mojej półce. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Myślę, że na jednym orginale się nie skończy. Następną pozycją będzie "Jodhaa Akbar"
mam nadzieję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz