środa, 28 kwietnia 2010

Masz mnie za idiotę?

Co jakiś czas zaglądam na stronę, którą zna każdy wielbiciel indyjskiego kina(i nie tylko) bollywood.pl
Na wątku poświęconym przedpremierowemu pokazowi" My name is Khan" znalazłam link do tego artykułu.
Nie mogłam sobie odmówić komentarza! Jestem wręcz zbulwersowana postawą dziennikarzy naszego kraju. Gdzie obiektywizm??! Pani Katarzyna Nowakowska weszła na chwilkę na wspomniany przeze mnie portal i już zdążyła wyrobić sobie zdanie. Chociaż ja myślę, że ona je miała dawno wyrobione jeszcze przed napisaniem tego artykułu. Nie wiem jak Wy, ale ja poczułam się dotknięta tym osobiście.

" Forum pęcznieje od dyskusji. Omawiane są na przykład takie problemy, jak właściwa transkrypcja nazwiska aktorki Rani Mukherjee. Wejściówki na przedpremierowy pokaz filmu Johara rozchodzą się w niespełna minutę. W każdym większym mieście w Polsce działa przynajmniej jeden klub organizujący imprezy w stylu "Bolly night", w czasie których wystylizowany na hinduskie gwiazdy tłum pląsa w rytm filmowych piosenek. Istnieją nawet profesjonalne agencje eventowe, które w swojej ofercie mają zorganizowanie bollywoodzkiego party".

Oczywiście nie ma mowy tutaj o innych ważniejszych wątkach np: dotyczących podróży do Indii, nauki hindi czy mieszanych związków małżeńskich. To nie sprawiedliwe, że traktuje się nas jakbyśmy byli gorsi albo głupsi...I jeszcze ten cały Duszyński i jego spadek popularności...Gdzie on ma oczy?? Chyba... Ktoś kto odpowiada za wydanie filmów na dvd powinien orientować się na jakie tytuły jest największy popyt.
Ale nikogo to nie interesuje, ja nie wiem czy oni myślą że zadowolimy się jakimiś "kaszanami"- byle było wydane?
Właśnie takie odnosze wrażenie, że mają nas za idiotów.

" Zabrakło pozycji, które mogłyby te modę podtrzymać i obecnie obserwujemy raczej spadek popularności. Doszło chyba do przesytu"

No, trzymajcie mnie! Przesytu! Ciekawe jakie pozycje on miał na myśli?? Przecież tyle filmów nie zostało wydanych...aż krew mnie zalewa gdy słyszę takie brednie! Jednak tak to jest jak nie ma się pojęcia o czym się mówi.
Spodziewałam się od polskich dziennikarzy więcej obiektywizmu...przeliczyłam się.


Jhoom Barabar Jhoom !!!



Skończyłam oglądać i tak naprawdę sama nie wiem co myśleć...Rozczarowałam się, nawet bardzo. Miałam wrażenie, że ten film nie jest niczym innym jak " zapchaj dziurą", brak pomysłu i akcji...spadek formy panów Adity'i oraz Yasha.
Przebolałam jakoś paskudnego lektora i próbowałam skupić się na treści, przesłaniu...ale nic takiego nie miało miejsca. Czekałam na rozwinięcie, dreszczyk emocji...a tu klapa na całej linii.
Hmm...pomysł może i byłby ciekawy ale nie został dopracowany, nie pomogła nawet odsada.

"
Na stacji Waterloo w Londynie dwójka nieznajomych: Rikki Thukral (Abhishek Bachchan) i Alvira Khan (Preity Zinta) czeka na swoich narzeczonych. Rikki jest wesołym, kochającym życie chłopakiem z Bhatindy, mieszkającym w Southall, natomiast Alvira to Pakistanka z Lahore, zasymilowana w brytyjską kulturę.
Siedząc przy wspólnym stoliku, starają się zabić czas opowieściami o swoich drugich połówkach. Wspólne czekanie, wciągająca rozmowa oraz poznawanie się nawzajem sprawiają, że zaczyna się między nimi rodzić uczucie..."- Źródło: bollywood.pl

Film zdecydowanie nie największych lotów...i raczej nie będę do niego wracała. A miałam zamiar go kupić- dzięki magii internetu nie kupiłam. Jedyne co zasługuje na uwagę to świetna muzyka. Dopasowana do całości, nogi same chodzą gdy słyszymy tytułową piosenkę :) Historia dwojga ludzi okłamujących siebie na wzajem a co najgorsze samych siebie nie zrobiła na mnie wrażenia. Wizje tego co mogłoby być ...hmmm... to akurat mi się podobało. Perspektywa starzenia się u boku tego jedynego mężczyzny. Zachód słońca nad Taj Mahal...dzieci a potem dzieci ich dzieci...;) Jednak całkowicie i bez odwołania zakochałam się w tej piosence. :))

Jeszcze ta przy, której nie mogę w miejscu usiedzieć :))





wtorek, 27 kwietnia 2010

Kobiecy aspekt boskości


Jesteś naturą w ruchu matko liści i drzew,
dymnym istnieniem rozwiewasz się wciąż,
twój trójząb błyszczy burzą zza zasłon cichych nieb,
horyzont śpiewa w zgięciu twoich rąk.

Bogini Durga, dziewica " sama dla siebie". Nie należy do żadnego mężczyzny. " Niedostępna" Dzięki jej sile kobiety indyjskie są w stanie zachować własne wyobrażenie o sobie samej, poza rolą jaką pełnią w społeczeństwie. Wiadomo przecież jak bardzo jest ograniczona wolność kobiet a im bardziej jest ograniczona tym bardziej " waleczne dziewictwo " staje się obroną.

" Durga to aspekt Boskiej Matki, ale pod postacią żeńskiej siły stwórczej. Wszystkie późniejsze hinduskie boginie są emanacją bogini Durgi".


Bogini o trzech oczach, wielu ramionach. We włosach ma sierp księżyca, dosiada tygrysa lub lwa. Pokonuje całą armię asiurów używając męskiego oręża. Ich przywódce niszczy świętą zgłoską om. w dłoniach trzyma girlandę kwiatów, naszyjnik pereł,
konchę, kwiat lotosu.

" Powstała z niemocy bogów wyczerpanych długotrwałą walką przeciwko demonom. Ich energia połączyła się w świetlistą kulę miotającą ogniste płomienie we wszystkich kierunkach. Światłość przeniknęła trzy światy, skupiła się i przybrała postać kobiecą".


" Toczona przez Durgę walka to odwieczne starcie między wiedzą i niewiedzą, prawdą i nieprawdą, boskim czynem szlachetnym utrzymującym świat w harmonii, a niszczącym świat ego asiurów. Pokonuje ostatniego najsilniejszego demona, Mahisasurę, który atakuje pod postacią byka (siły chaosu). Durga musi również odeprzeć ataki męskiego uroku, którym asiurowie pragną ją usidlić i wytrącić broń z ręki — zachowuje kobiecą godność i moc samostanowienia".

" Kali wydobyła się ze zmarszczonego gniewem czoła Durgi i pożarła na jej rozkaz resztki armii demonów, odcinając głowy Ciandy i Mundy; dlatego w niektórych regionach Indii południowych bogini Durga i sprzymierzona z nią bogini Kali, nazywane są Ćamundą".

Do tej pory mówiłam o kobietach bogów...Durga nie potrzebuję mężczyzny alby być silną. Jej moc nie ma żadnego związku z mężczyzną- małżonkiem. Pochodzi z własnej , ukształtowanej tożsamości.

" Indyjskie boginie nie tylko mają udział w kosmicznych dramatach, lecz samodzielnie kształtują losy świata, zwyciężając siły zła wtedy, gdy bogowie są słabi lub nie znajdują pomysłu, „idei” na rozwiązanie konfliktu".

Według mitologii indyjskiej w świecie stale działają dwie równoważne siły — asiurowie, demony i dewowie, bogowie. Ani jedni, ani drudzy nie są wystarczająco mocni, by przeciągnąć świat na swoją stronę. Ze wściekłości bogów i ich niemocy pokonania asiurów zrodziła się bogini Durga. W sytuacji zablokowania dwóch równoważnych sił — zła i dobra — tylko moc żeńska jest zdolna wprowadzić nowy element i ustanowić nowy pokój i równowagę. Bogowie oddali Durdze swą męską moc pod postacią ognistych płomieni.
Czego to dowodzi?...ośmielę się stwierdzić iż tego że bez kobiet nie byłoby niczego a tak często czczeni przez nas mężczyźni nie byliby niczym jak tylko pyłem u naszych stóp... Także nie warto się poddawać i załamywać, kiedy on nie dzwoni, nie pisze i nagle znika z naszego życia. Trzeba znać swoją wartość, iść do przodu być niczym bogini pełna wdzięku i samo wystarczalną. Kochajcie siebie!!
PS: Sis, proszę się nie poddawać. Nigdy w życiu!!! :)) Jest też coś do posłuchania.

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

" Marry Me"...

Telefon od przyjaciółki :

N: " Widziałam!!, widziałam" !!
K: " Co widziałaś??"
N: " Zwiastun"!! - " Nazywam się Khan"
K: " Oooo- a ja nie widziałam..."
N: " Ten facet tak się drze... Marry me...
K: "Szaruk..."
N: " No nie wiem, jakiś ciemny..."

Hm...podobno leci w tv. Wszyscy widzieli tylko nie najbardziej zainteresowana... Dobrze, że weekend całkiem blisko. Didi na dworcu z transparentem ;))
Czy jemu można odmówić?? :)




piątek, 23 kwietnia 2010

Khan nie zawsze oznacza mężczyznę ;)

Znaleziona dzięki didi :) Cudowny wokal... Chyba ma jednak niewiele wspólnego z Indiami...ale nazwisko znajome :)



czwartek, 8 kwietnia 2010

Indyjska baza hotelowa czyli coś z branży ;)



Wycieczka do Indii...wszystko zależy od zasobności portfela. Umownie przyjmijmy, że jesteśmy dość zamożni i bez problemu stać nas na zatrzymanie się w hotelu o określonym standardzie.
Moją listę najlepszych indyjskich hoteli otwiera Taj Mahal Palaces & Tower w New Delhi. Hotel ***** , dobrze umiejscowiony pełen wygód...
Pokój wyposażony jest w :

  • Automatyczna sekretarka
  • Balkon
  • Bezpłatna gazeta
  • Bezpłatna woda butelkowana
  • Biurko
  • Budzenie na życzenie
  • Czajnik do kawy/herbaty
  • Dodatkowe ręczniki/pościel w pokoju
  • Dostępna pościel dla alergików
  • Dozwolone palenie
  • Faks
  • Internet (płatny)
  • Internet bezprzewodowy
  • Klimatyzacja
  • Klucze elektroniczne/magnetyczne
  • Lodówka
  • Lusterko do makijażu
  • Markowe przybory toaletowe
  • Minibarek
  • Możliwość masażu w pokoju
  • Odtwarzacz kaset
  • Opieka nad dzieckiem w pokoju (płatna)
  • Osobny salon
  • Pantofle
  • Pościel najwyższej jakości
  • Prasa do spodni
  • Radio z budzikiem
  • Regulacja klimatyzacji
  • Sejf w pokoju
  • Słanie łóżek
  • Sprzątanie
  • Suszarka
  • Szlafroki
  • Telefon obsługujący kilka linii
  • Telefon w łazience
  • Telefon z linią bezpośrednią
  • Telewizja satelitarna
  • Waga łazienkowa
  • Wentylator pod sufitem
  • Wymeldowanie elektroniczne
  • Zdalne sterowanie oświetleniem/zasłonami
  • Zestaw do szycia
  • Zestawy powitalne
I jak tu na zewnątrz wychodzić? :) Oczywiście oprócz wygód pokojowych hotel ma także dobrze zaopatrzoną restaurację, spa, masaże i wiele, wiele innych usług o których nie sposób pisać w jednym poście...W każdym bądź razie jak najbardziej zasługuję na swoje 5 ***** ;) Link do strony dla ciekawskich :) Dalej mamy : ITC Maratha Mumbai, Trident Nariman Point Mumbai, The Leela Kempinski Mumbai, Ecotel The Orchid.
Są to oczywiście bardzo drogie hotele, poza zasięgiem " zwykłego śmiertelnika" jednak pomarzyć dobra rzecz...:) Osobiście nie wiem czy chciałabym będąc w Indiach nocować w takim miejscu, wydaję mi się iż nie potrafiłabym się skupić na kraju bo uwagę za bardzo przyciągał by hotel, sposób jego zarządzania, jakoś obsługi itd. Zdecydowanie bardziej preferowałabym malutki pokoik z widokiem na zatłoczoną ulicę Mumbaiu lub New Delhi... Ewentualnie mógłby też być nocleg " pod chmurką"- można by całą piersią wdychać zapach Indii...


poniedziałek, 5 kwietnia 2010

piątek, 2 kwietnia 2010

Darr- znaczy strach


Jestem świeżo po obejrzeniu " Darr" w reżyserii Yash'a Chopry. Długo czekałam na możliwość zobaczenia młodego Szaruka...i nie zawiodłam się. Do tej pory SRK kojarzył mi się z rolami amantów ewentualnie ojców lub braci. Nigdy nie patrzyłam na niego przez pryzmat roli negatywnej. W " Darr" jest jak najbardziej negatywny. Rahul, którego gra jest obsesyjnie zakochany w koleżance ze studiów- Kirran. Jednak dziewczyna nie ma pojęcia o jego istnieniu pochłonięta przygotowaniami do ślubu. Na samym początku filmu jest scena w , której Rahul chodzi po dachu ubrany w pomarańczową koszulę oraz przesadnie wysokie buty. Trzyma w rękach kwiat bawiąc się w " kocha, nie kocha"- oczywiście wychodzi, że kocha i tą myślą całkowicie owładnięty zaczyna planować jak zbliżyć się do Kirran. Zaczynają się nocne telefony, groźby. W oczach Rahula pojawia się obłęd- rozmawia przez telefon z matką, która nie żyję od 18 lat...

" Tylko kochanek może mieć taki silny głos i ciężki oddech"
- mówi do słuchawki przerażonej Kirran...


Mimo, iż film pochodzi z 1993 roku to trzyma w napięciu bardziej niż nie jeden film wyprodukowany zupełnie niedawno. Sceny walki rodem z filmów Chucka Norrisa :) Wyglądają tak jakby biła się tylko jedna strona... Do tego odgłosy wydawane przy każdym ciosie...
Scena w windzie powaliła mnie na łopatki, Szaruk ze spojrzeniem " zbitego psa" chwytający sari Kirran. Nie wysiada z windy, czeka aż wszyscy wyjdą aby zostać z nią sam...- w tym momencie dało się słyszeć muzykę jak z Mortal Kombat... Jednak najbardziej wstrząsnęła mną sama końcówka, kiedy to Rahul wbija nóż ( dwa razy z tego co widziałam) w brzuch Sunila- każdy by pomyślał że nie żyję...ale nie w bollywood!! :) Sunil cały i zdrowy zjawia się na łodzi i ratuję swoją żonę z rąk łotra...Oczywiście Rahul nie ma szans w walce z nim i przyjmuję tylko mnóstwo ciosów... Po czym po prostu zostaje zastrzelony...Z imieniem ukochanej na ustach. Potraktowałam go z przymrużeniem oka i obejrzałam raczej z ciekawości. Jednak polecam wszystkim, którzy są ciekawi początków Khana.