Ponad trzy lata czekałam, aby obejrzeć film w reżyserii Karana Johar'a "Kurbaan"! Miał swoją premierę 9 listopada 2009 roku, dokładnie tego samego dnia co druga część Sagi Zmierzch "Księżyc w Nowiu". Oczywiście były dostępne wersje tego filmu w sieci lecz tylko kinowe i z angielskimi napisami... No, ale opłaciło się! Wczoraj w zaciszu swojego pokoju razem z M. zobaczyłam co tam ten Karan znowu wymyślił...
"Avantika (Kareena Kapoor) wychowała się w Stanach Zjednoczonych ale
wróciła do Delhi gdy jej ojciec miał atak serca. Tutaj poznała profesora
Uniwersytetu Delhi, Ehsaana Khana (Saif Ali Khan). Po ślubie Avantika
wraca z mężem do Stanów. Młodzi znajdują dom w indyjskiej dzielnicy i
nagle wszystko się zmienia".
Zacznijmy od tego, że film ten już na starcie miał wysoką notę ze względu na wspaniałą muzykę oraz Kareenę, którą po prostu lubię oglądać na ekranie. Tym razem też mnie nie zawiodła, chociaż tak po prawdzie to nie miała zbyt dużo do zagrania (genialna scena, gdy ucieka do domu i zamyka się przerażona, a oni wybijają szybę w drzwiach- czemu ona nie uciekała tylko stała?) Nie wątpliwie dużym plusem jest sposób w jaki została opowiedziana historia ich małżeństwa, z początku myślałam że będzie to kolejny słodki romans, słodki domek i równie słodkie małe puchate bobo...ale nie! ;) Saif w roli tego złego przecudny! Oczywiście nie obeszło się bez mankamentów np. praca wykładowcy na uczelni podczas, gdy był ścigany listem gończym...ale przymknęłam na to oko i szłam dalej w historię coraz bardziej zaciekawiona. Dzielnica indyjska kryła w sobie tajemnice... żony uwięzione w domach przez swoich rządzących mężów, z pozoru szczęśliwe małżeństwa kryją w sobie strach i ból. W tym wszystkim pojawia się ułożona Avantika i jej przystojny, "idealny" mąż. Swoją drogą, która kobieta nie chciała by mieć takiej sypialni jaką oni mieli? Akcja toczyła się szybko i bez zbędnych dialogów, postacie drugoplanowe a zwłaszcza pan Oberoi ze swoim bólem w oczach, genialne! No, może zbyt oczywiste stało się, że zemsta będzie słodka... Film trzymał w napięciu, ciekawy i dobrze zagrany, prócz małych niedociągnięć, których można nie zauważyć ;) Główny bohater uchyla się od kul trzech policjantów pojawia się nagle pod samochodem i rozwala wszystkich! takie rzeczy to tylko w kinie indyjskim?! Nie powiedziałabym... Podsumowując: Nie zawiodłam się ani, ani ;) Moja ocena to 8\10. POLECAM! Warto obejrzeć chociażby po to aby popatrzeć sobie na plecy Saifa... i nie tylko plecy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz