Fan- reżyseria Maneesh Sharma, scenariusz Habib Faisal
(TaraRumPum, Jhoom Barabar Jhoom).
Opowieść o młodym człowieku zafascynowanym gwiazdorem ze szklanego ekranu. W obydwu
rolach nie kto inny jak King Khan.
Gaurav Chandra od najmłodszych lat wiąże swoje życie z
supergwiazdą indyjskiego kina Aryanem Khaann’ą. Wytapetowany zdjęciami pokój,
aż razi w oczy. Chandra zarabia na życie głównie dzięki swojemu podobieństwu do
aktora - wygrywa coroczne konkursy udając
Khaana. Nazywa siebie Juniorem…
Z początku nie wydaje się to groźne, może tylko
lekko dziwaczne. W końcu chłopak jest dorosły a nie ma żadnych większych planów
na przyszłość, nie ma nawet dziewczyny. Uwielbienie zmienia się w obsesję w
momencie starcia się dwóch różnych światów. Okazuje się, że oczekiwania nie
zawsze pokrywają się z rzeczywistością. Chandra staje się agresywnym fanem...
Nie jest to do końca dramat, nie jest to thriller. W
zasadzie nie wiadomo co to jest…Dłuży się niesamowicie, nie trzyma tempa. Jest
przewidywalny do bólu. Na ekranie widzimy jak SRK próbuje za wszelką cenę
udowodnić, że jeszcze może coś z siebie wykrzesać. Podwójna rola miała pokazać,
że nadal jest Wielki. Otóż jak na mój gust dawno przestał taki być. Cóż
oczekiwałam zupełnie czego innego. Akcji, napięcia, jakiejś więzi z bohaterami.
A co dostałam…? Papkę zmieloną do granic możliwości na modłę indyjskiego kina.
Film ewentualnie może być do obejrzenia dla zagorzałych fanów Khana. Moja ocena
to 4/10 i to tylko przez wzgląd na stare czasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz