Dostałam od didi książkę z przepisami kuchni indyjskiej. Postanowiłam wreszcie zabrać się do gotowania. Mimo tego, że zbliżają się święta i raczej powinnam myśleć o rybie po grecku to jednak zabrałam się do czytania. Pierwotny plan był taki, że zrobię laddu. Takie samo jakie jadł Veer. ( Jeżeli ktoś nie wie o czym mówię odsyłam do filmu Yasha Chopry " Veer-Zaara"). Problemy zaczęły się na samym początku podczas kompletowania składników. Zabrakło mi jednego lecz głównego - mąki z grochu włoskiego. Mogłam pomarzyć, że dostanę ją w moim mieście. Jestem z natury niecierpliwa i nie miałam ochoty czekać aż znajdę ją drogą internetową. Dlatego zrezygnowałam na razie z pomysłu zrobienia laddu i postanowiłam przyrządzić inne słodycze a mianowicie Kulfi- indyjskie lody. Jadłam takie podczas wizyty u didi i mam nadzieję, że moje będą równie smaczne. Jeśli nie lepsze :) Tamte wprawdzie miały smak mango a te, które zamierzam zrobić będą pistacjowe. Konsystencja pozostaje jednak ta sama, mam nadzieję że niczego nie zepsuje. Prawdopodobnie powstaną już we wtorek, jeżeli kuchnia będzie wolna o co w ostatnim czasie raczej trudno. Sam pomysł robienia lodów zimą wzbudza u domowników dość mieszane uczucia a już indyjskie... " Co ty znowu wymyślasz?" Czasami nawet mantra nie pomaga...
Piosenka, która za mną " chodzi" od rana. :)
Niedawno takąż książkę oddała mi moja szefowa bo jej zbywała a wie, że ja mam co nieco wspólnego z Indiami. :-)Jeszcze nie zajrzałam dogłębnie pomiędzy kartki bo jak zwykle - mam co innego do zrobienia czy przeczytania. Ale warto ja mieć.
OdpowiedzUsuń