czwartek, 4 lutego 2010

Fanaa...


" Tere Dil Mein Saanson Ko Jagah Mil Jaaye"- niszcząc moją miłość spraw by moje życie trwało nadal...


Czasami nawet mimo wielu starań nie potrafimy pogodzić się ze zmianami w naszym życiu. Nie potrafimy a może nie chcemy przejść nad pewnymi sprawami do porządku dziennego. Szczególnie kobiety lubią się łudzić, że może jeszcze wszystko się ułoży. Nie zawsze się układa...a potem co zostaje? Jedynie bolesne rozczarowanie i żal... Właśnie Zooni tak się łudziła. Od samego początku łudziła się, że związek z Rehanem może dać jej szczęście. Oczywiście dał na początku...powiedzmy bo przecież on miał ukryty motyw niczego nie robił bez interesownie. Tylko nie przewidział jednej rzeczy, że zakocha się w tej niewidomej naiwnej dziewczynie. Tak była naiwna, może nawet za bardzo. Każda z nas jest właśnie taka gdy się zakocha. Przestaje dostrzegać siebie a widzi tylko jego, nawet wtedy go on jest egoistą pozbawionym sumienia... Zooni miała nadzieję, że po odzyskaniu ukochanego zazna spokoju, że nie będzie już płakała nad jego błękitnym szalem i słuchała piosenki ( tej samej która leciała gdy jechali rykszą)... Miała nadzieję, że ich miłość prze zwycięży wszystkie przeciwności...jakże bardzo się myliła. Rehan zbyt późno zdał sobie sprawę, że to moce uczucie nie do pokonania...zbyt późno wybrał Zooni. Myślę, że to on doprowadził ją do tego momentu, w którym pociągnęła za spust. Może bała się, że ją opuści ponownie? Hm...może bała się tego tak bardzo, że nie potrafiła racjonalnie myśleć? Oglądając ten film zawsze płaczę...Kochali się tak mocno ale nie mieli prawa istnieć...? Ich uczucie skazane było z góry na nie powodzenie? W imię czego Zooni zastrzeliła człowieka, którego kochała?...Powiedzmy, że ocaliła jakąś konkretną liczbę osób ale co z nią? Kto ją ocali przed pustymi porankami i kolejną porcją tabletek na sen? ... Dziś tylko ta piosenka w głowie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz