sobota, 13 grudnia 2014

DDLJ wciąż w kinach

Film „Żona dla zuchwałych” jest wyświetlany w kinie nieprzerwanie od 1995 roku, 1000 tygodni zapewnia mu status najdłużej wyświetlanego filmu w historii kinematografii nie tylko indyjskiej, ale też światowej. Sale za każdym razem są pełne... :) 12 grudnia (piątek) obchodzono jubileusz filmu razem z odtwórcami głównych ról, SRK oraz Kajol. 

wtorek, 18 listopada 2014

Ale plucha...

Za oknem coraz ciemniej, zimniej a nastroje coraz gorsze... Może i stary, może i nie przystoi,ale czy humor nie wraca gdy się na niego patrzy?

 

niedziela, 2 listopada 2014

W krainie zmarłych

Po śmierci umarli udają się do krainy zmarłych, która według hinduskiej kosmologii znajduje się na południu. Podążają do zaświatów drogą, którą pierwszy odnalazł dla nich bóg śmierci Jama. Był on także pierwszym człowiekiem zrodzonym na ziemi i tym, który pierwszy umarł, gdyż śmierć nie omija żadnej istoty żywej.

Jama był synem słońca, a jego siostrą i małżonką była Jami, z którą spłodził ludzi. Gdy Jama zmarł, Jami pogrążyła się w wielkim smutku i nieustannie opłakiwała jego śmierć. Nie mogła w żaden sposób go zapomnieć, gdyż wtedy na świecie nie było jeszcze nocy i Jami wciąż się zdawało, że Jama zmarł zaledwie przed chwilą, tego samego dnia. Bogowie stworzyli więc noc, która przyniosła Jami ukojenie.
Jama natomiast udał się po śmierci do krainy zmarłych i został jej władcą. Drogi do zaświatów strzeże bóg ognia Agni. Jego ogień spala ciała śmiertelników i oczyszcza ich dusze. Dokonuje przy tym rozróżnienia na dusze złe i dobre. Dusze tych, którzy wiedli dobre i uczciwe życie, dowożone są rydwanami do nieba Jamy. Wejścia do jego krainy strzegą dwa ogromne, czterookie psy Śabala. Złoty pałac Jamy został wzniesiony przez samego Wiśwakarmana- boskiego architekta.
Ci, którzy popełnili za życia ciężkie przewinienia, trafiają do piekieł Jamy, znajdujących się w świecie Rasatala. Piekła te umiejscowione są pod siedmioma podziemnymi świątyniami, a wzdłuż nich płynie krwawa rzeka- Wajtarani. Posłańcy Jamy, gołąb i sowa, a także słońce, księżyc, wiatr, ogień i woda obserwują ludzi i ich uczynki. Gdy przychodzi stosowny czas, Jama wysyła po dusze zmarłych swoje sługi, odziane w czarne szaty Kinkarów o ognistych włosach, strasznych twarzach i szpiczastych uszach. Niekiedy dusze nie mogą pozostać w królestwie Jamy i muszą się narodzić ponownie, by po raz kolejny podjąć próbę osiągnięcia doskonałości i wyzwolenia się z kołowrotu narodzin i śmierci. Czasami też dusze pobożnych ofiarników, dzielnych wojowników i świętych mężów udają się do gwiezdnych konstelacji. Ludzie modlą się za dusze zmarłych, składają im ofiary, a w zamian otrzymują potomstwo, szczęście i zdrowie.
Wraz z upływem czasu opisy piekieł stawały się coraz dramatyczniejsze. Miało ich być 21, a czasem mówiło się nawet o setkach. Grzesznicy byli w nich surowo karani. Okrutnicy gotowali się w oleju. Znęcający się nad zwierzętami dostawali się w ręce potworów, które rozdzierały ich na kawałki. Zabójcy kapłanów smażyli się w piecach. Królów i władców, którzy wsławili się szczególną agresją, miażdżono w moździerzach. Dusze nieuprzejmych i niegościnnych wcielały się w robaki. Natomiast zmarli ministrowie, władcy i ci, którzy prowokowali za życia konflikty religijne, po śmierci wrzucani byli do rzeki pełnej zanieczyszczeń, w której pływały krwiożercze ryby.

Na początku istnienia ludzi na świecie wszędzie panowało szczęście, dobro i sprawiedliwość. Nikt nie znał śmierci, wszyscy byli nieśmiertelni. Ziemia nie mogła jednak znieść ogromnego ciężaru ciągle przybywających ludzi i poprosiła Stwórcę-Brahmę, aby ulżył jej w cierpieniu. Ten stworzył śmierć i nakazał jej niszczyć życie wszystkich mieszkańców ziemi bez wyjątku. Taka wola Stwórcy przeraziła śmierć. Przestraszyła się ona nienawiści i rozpaczy tych, którzy zostaną przy życiu. Stwórca podarował jej więc sprawiedliwość i miłosierdzie. Śmierć zapłakała wówczas nad losem śmiertelników, a z jej łez powstały choroby, namiętność i nałogi. Stały się one przyczyną umierania żywych istot, toteż nikt nie winił za to samej śmierci. Brahma uwolnił ją od miłosierdzia i nienawiści oraz uczynił Panią Sprawiedliwości, która odtąd wykonuje jego wolę.

Prócz świata Jamy istnieją również światy niebiańskie. Jeden z nich mieści się wewnątrz oceanu Waruny. Nie pełni on w swoim niebie roli sędziego, jak wówczas gdy zasiada na tronie obok Jamy. Warunie i jego małżonce towarzyszą zastępy pomniejszych bóstw, niektóre demony, duchy wód. Do Waruny przybywają także zmarłe demony.
Niebo boga Indry, pogromcy demonów i władcy burz znajduje się na szczycie Góry Meru, ale może się przenosić wszędzie niczym rydwan. Rozbrzmiewa w nim muzyka niebiańskich gandharwów oraz tańczą niebywale piękne nimfy- apsary.

Tu także znajdują się duchy wód, wiatr, błyskawica, grzmot, chmury i planety. Wyżej umiejscowione jest niebo boga Śiwy, który stwarza i niszczy świat. Śiwa mieszka w nim razem ze swoją rodziną. Jeszcze wyżej znajduje się niebo boga Wisznu, przenikającego wszystko opiekuna życia. Jego pałace zrobione są ze złota i drogich kamieni. 

źródło: "Mitologie świata" 2007. 

piątek, 31 października 2014

Polska premiera "Kick"

"Kick" miał swoją premierę w Indiach w lipcu. Obejrzało go blisko ponad 20 milionów wodzów. Teraz czas na polską premierę! Odbędzie się ona 6 listopada, a film trafi do kin dzień później. Boskiego Salmana będzie można oglądać w czterech miastach: Warszawie, Lublinie, Łodzi oraz Krakowie. Wszystkich, którzy będą na seansie zachęcam do podzielenia się wrażeniami. :)


sobota, 25 października 2014

Diwali 2014

Diwali to festiwal światła obchodzony przez wyznawców buddyzmu, hinduizmu oraz sikhizmu. Festiwal Diwali może trwać nawet do 5 dni. Ludzie radośnie dekorują swoje domy i miejsca pracy lampkami i lampeczkami. Rzeki zamieniają się w rozświetlone tafle za sprawą glinianych lamp naftowych.
Wiele osób nie tylko dekoruje domy lampami lecz także zakłada nowe ubrania i obdarowuje swoją całą rodzinę słodyczami. Wieczorem niebo rozjaśnia się kolorowym światłem sztucznych ogni.


W czasie trwania festiwalu urzędy pocztowe i banki są zamknięte, sklepy oraz inne firmy mogą być zamknięte całkiem lub zmienić swoje godziny pracy.
Dwiali jak wiemy, to święto świateł, które symbolizuje zwycięstwo sprawiedliwości i zniesienie duchowej ciemności. Święto to upamiętnia powrót boga Ramy po 14 latach wygnania. Prócz Ramy w Diwali czczona jest również Lakszmi, małżonka Wisznu, która symbolizuje bogactwo i dobrobyt. W Zachodnim Bengalu czczona jest bogini Kali, tak zwana Kali Puja. Natomiast w południowych Indiach często upamiętnia się podbój Asura naraka, króla Assam, który według mitów uwięził wielu ludzi, oswobodzonych dopiero przez Kryszne.

W tym roku Diwali obchodzone jest od 23 października. Happy Diwali! :)

niedziela, 12 października 2014

Karwa Chauth


Karwa Chauth jest to święto dochodzone cztery dni po pierwszej pełni następującej po równonocy jesiennej. Uroczystość ta ma niezwykłe znaczenie dla każdej hinduskiej rodziny.
Hinduski wierzą, że dzięki modlitwom oraz całodziennemu poszczeniu zapewnią swoim mężom dobrobyt, długowieczność i dobre samopoczucie. Dopiero po wschodzie słońca, gdy mąż da im coś do jedzenia i do wypicia, mogą zacząć wspólny posiłek. Kobiety, które w najbliższym czasie nie zamierzają wyjść za mąż nie poszczą, jednak kobiety, które planują zamążpójście mogą pościć za swoich przyszłych mężów.
Dawniej dziewczęta wychodząc za mąż traciły kontakt ze swoimi najbliższymi. Pozostawała tylko rodzina męża. W ten sposób powstał zwyczaj, że w czasie małżeństwa, aby młoda mężatka nie czuła się tak bardzo odosobniona i samotna, teściowa zaprzyjaźnia się ze swoją synową. Staje się dla niej przyjaciółką i siostrą na całe życie. Karwa Chauth to święto powstałe dla uczczenia relacji pomiędzy narzeczonymi a przyjaciółmi. Oraz relacji powstałej między teściową a synową. 

Tego dnia kobiety wstają przed wschodem słońca, modlą się między innymi do Siwy, Ganeshy i Parvati. Dostają do swoich teściowych dużo smakowitego jedzenia oraz sari tzw. Sargi.
Przed zachodem słońca większość kobiet zbiera się w jednym domu i przygotowuje modlitwę. (puja). Wieczorem wszystkie przebierają się w wystawne sari i zakładają ślubne ozdoby. Najstarsza kobieta z rodziny opowiada legendę Karwa Chauth. Nawet wdowa może opowiadać historię, wtedy właśnie kobiety modlą się o długie życie i dobro dla swoich mężów. Intonując modlitwy oczekują na wschód księżyca. Będąc na czczo kobiety obserwują księżyc przez sito, następnie mąż ofiarowuje im pierwszy kęs jedzenia i pierwszy łyk wody. 

Według legendy piękna dziewczyna o imieniu Veeravati za namową swoich siedmiu braci poślubiła króla. Z okazji pierwszego Karwa Chauth po ślubie udała się do domu swoich rodziców. Tam miała pościć za męża. Jednak królowa okazała się zbyt słaba i nie mogła znieść rygoru całodniowego postu. Siedmiu braci, którzy bardzo kochali siostrę nie mogło patrzeć na jej cierpienie. Postanowili oszukać ją i upozorowali wschód księżyca. Królowa widząc to czym prędzej sięgnęła po jedzenie. Po zjedzeniu posiłku dostała wiadomość, że jej nowo poślubiony mąż jest bardzo chory. Królowa czym prędzej udała się do pałacu króla spotykając po drodze Siwe i jego małżonkę Parvati. Parvati poinformowała ją, że król zmarł, ponieważ królowa złamała post obserwując fałszywy księżyc.
Parvati widząc załamaną królową postanowiła okazać swoje miłosierdzie. Powiedziała, że król będzie żył pod warunkiem, że Veeravati powróci do pałacu dopełnić obrzędów Karwa Chauth.

Według innej legendy kobieta o imieniu Karwa miała kochającego i oddanego męża. Pewnego dnia podczas kąpieli w rzece został schwytany przez krokodyla. Karwa przybiegła i związała krokodyla sznurem z przędzy bawełnianej. Potem udała się do Jamy- Pana śmierci. I poprosiła go aby wysłał krokodyla do piekła. Kiedy Jama odmówił, zagroziła, że go przeklnie. Jama wystraszył się słów i władzy oddanej żony i zaakceptował prośbę kobiety. Mąż Karwy otrzymał błogosławieństwo na długie życie.

 Karwa Chauth obchodzone jest głównie na północy Indii. Najważniejszym aspektem tego święta jest post dla męża. Nigdzie na świecie żona nie pości i nie modli się w intencji zdrowia i długowieczności swojego wybranka. Obecnie dzień ten stał się powodem do urządzania hucznych przyjęć. Restauracje pękają w szwach, całe rodziny przychodzą, aby zakosztować specjalnego w tym dniu menu. Również kluby wyszły naprzeciw oczekiwaniom swoich młodych klientów, organizowane są między innymi konkursy tańca, śpiewane są również tradycyjne pieśni.

W tym roku Karwa Chauth obchodzone było 11 października. 

czwartek, 9 października 2014

The lunchbox - przez żołądek do serca mężczyzny

Film „The Lunchbox” to opowieść o ludziach, którym wydaje się, iż monotonia dnia codziennego wyssała ich, niczym usta Indusa wypijają bang na święto holi - że nic dobrego już nie może ich spotkać, a świat o nich zapomniał - dla których życie jest swoistym więzieniem.
Akcja filmu rozpoczyna się w momencie, w którym młoda kobieta pragnąc ratować rozpadające się małżeństwo postanawia wprowadzić trochę koloru do swojego bezbarwnego związku. Zgodnie z maksymą „przez żołądek do serca” zaczyna gotować mężowi zupełnie nowe, dotychczas nieprzyrządzane mu potrawy. Ma nadzieję, że w ten sposób zwróci jego uwagę, że perfekcja z jaką będą przygotowane, smak i aromat zadziałają pozytywnie na męża, a co za tym idzie na ich wspólne pożycie. Liczy na to, że powróci dawna fascynacja i miłość.
Jednak przez pomyłkę menażki z jedzeniem zamiast do rąk męża trafiają na biurko pewnego samotnika w średnim wieku, chcącego przejść na wcześniejszą emeryturę. I w ten właśnie sposób dla obojga zaczyna się nowy, zupełnie nieoczekiwany etap. Z biegiem czasu liściki w menażkach są coraz dłuższe, wyznania coraz bardziej intymne. I chęć spotkania coraz większa…
W moim odczuciu jest to film przede wszystkim o człowieku, o tym co nosi w sobie; o jego lękach i obawach, o tym czego pragnie, co stracił i o czym boi się mówić głośno; O monotonii dnia codziennego i niespełnionych, zawiedzionych nadziejach. O tym jak łatwo można wpaść w pułapkę codzienności, a jak trudno się z niej wydostać, lecz przede wszystkim wyziera tu obraz człowieka potrzebującego przy sobie kogoś bliskiego sercu…
Nie można pominąć jednego z głównych bohaterów filmu, który spaja drogi spragnionych miłości ludzi, a widzom przed ekranem drażni ślinianki. Tak, mam tu na myśli jedzenie, które po prostu wygląda pięknie! Jeżeli zamierzacie więc rozpocząć seans, to upewnijcie się, że jesteście najedzeni, w przeciwnym razie gwarantuję wizytę w kuchni. 

Polecam wszystkim [nie tylko] miłośnikom indyjskiej kinematografii.

piątek, 3 października 2014

Komu, komu...Bo idę do domu!

Na olsztyńskim, sławnym już rynku przy ulicy Grunwaldzkiej można spotkać co piątek wielu różnych ludzi i wiele towarów. Gdzieś stoi posążek Buddy a zaraz obok leży chiński zegarek, zapach warzyw i przypraw miesza się z zapachem niezbyt świeżych ryb. Gdzieś właśnie pomiędzy stoiskiem z ziemniakami a kurczakiem zauważyłam malutki stolik a przy nim przyczepioną wydrukowaną karteczkę "Oryginalne produkty indyjskie". W związku z powyższym razem z M. zakupiliśmy herbatę zachwalaną przez Indusa nieumiejącego mówić po polsku ;) Choć cena herbaty budziła moje zastrzeżenia ("Twenty zlotych")- nie mogłam jej nie kupić. Pachnie cynamonem, kardamonem i imbirem. Troszkę Indii w stolicy Warmii i Mazur. :) 

poniedziałek, 29 września 2014

Student pożarty przez białego tygrysa

20-letni student wskoczył na wybieg białego tygrysa z ogrodzie zoologicznym w New Delhi. Do zdarzenia doszło 23 września we wtorek. Student chciał zrobić prawdopodobnie zdjęcie chronionemu zwierzęciu swoim telefonem komórkowym. Ludzie sfilmowali sytuację, ale nikt nie próbował ratować mężczyzny...

"Naoczni świadkowie zdarzenia relacjonują, ze ok. 20-letni mężczyzna przeskoczył barierkę ogradzającą wybieg białych tygrysów i spadł z pięciometrowej ściany mającej zapewnić bezpieczeństwo turystom - pisze The Telegraph. "


Prawdopodobnie mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Po skoku znalazł się w suchej fosie razem z tygrysem. Gdy jednak tygrys się zainteresował i podszedł bliżej, student skulił się przerażony i zaczął modlić- relacjonują ludzie robiący zdjęcia. Według relacji zwierzę stało nad nim spokojnie do momentu kiedy ludzie prawdopodobnie chcąc pomóc zaczęli rzucać w nie kamieniami. 

"Nagle tygrys złapał mężczyznę kłami za szyję, odciągnął trochę i zaczął rozszarpywać pazurami - mówi jeden ze świadków zdarzenia. Inni dodają, że na miejsce dobiegli, kiedy usłyszeli przeraźliwe krzyki rozszarpywanego i zobaczyli "mężczyznę, który wił się z bólu w paszczy tygrysa".


Pracownicy zoo nawet nie próbowali ratować studenta. Jego zmasakrowane zwłoki leżały na wybiegu przez dwie godziny. Policja rozpoczęła już dochodzenie w tej sprawie. Funkcjonariusze zbadają w jaki sposób mężczyzna znalazł się na wybiegu dla zwierząt. 


"Nasz personel stale monitoruje zachowania odwiedzających ogród turystów i pilnuje, by nie podchodzili za blisko zwierząt - powiedział Riyaz Khan, rzecznik zoo w New Delhi, dodając, że pracownicy wypełniali swoje obowiązki także w dniu feralnego zdarzenia."

"Trzeba pamiętać, że tygrys zawsze będzie tygrysem. Niecodzienny obiekt dostał się na jego terytorium. Ten wypadek absolutnie nie jest winą zwierzęcia - podkreśliła Belinda Wright, znana indyjska obrończyni przyrody zajmująca się w szczególności tygrysami."

sobota, 13 września 2014

Rice Bucket Challenge

"Oszczędzać wodę! Nakarmić głodnych!". 

Wiadro wody na głowę w szczytnym celu...w internecie roi się od filmików czy zdjęć gwiazd, które dały się wciągnąć w ten łańcuszek. Jedni robią to by komuś pomóc, drudzy dlatego, że akurat tak jest modnie...
W Indiach wymyślono własną wersję Ice Bucket Challenge. 

Rice Bucket Challenge pomaga ludziom ubogim; aby włączyć się do zabawy wystarczy ugotować lub kupić wiadro ryżu i nakarmić nim kogoś, kto akurat tego potrzebuje. Oczywiście można nominować swoich znajomych, zaprosić ich do dzielenia się ryżem. 
Akcja rozszerzyła się na całe Indie, wiadra dostarczane są do szkół, wiosek, rozdawane są tak po prostu na ulicy. Zaangażowanych jest wiele gwiazd kina i telewizji, co oczywiście tylko pomogło w rozpropagowaniu przedsięwzięcia. 
Tak, więc jeśli wiaderko z wodą do Ciebie nie przemawia, może warto zamienić je na wiadro ryżu? ;) 

poniedziałek, 8 września 2014

Chand Baori

Jedna z najpiękniejszych studni schodkowych na świecie. Studnie tego typu były popularne w Indiach, gdyż zapobiegały wyparowywaniu wody w upalne dni. Do studni Chand Baori schodzi się po schodach - 13 pięter połączonych ze sobą 3500 kamiennych stopni.  Została wybudowana w IX wieku, ma głębokość ok.30 m. Znajduje się w wiosce Abhaneri w stanie Radżastan. Jest jedną z najgłębszych i największych studni w Indiach. 


Legenda głosi, że duchy wybudowały te studnie w jedną noc. Posiada ona tyle stopni dlatego, aby było niemożliwym odzyskanie monety, którą się uprzednio wrzuciło do studni. Coś niesamowitego! 

czwartek, 28 sierpnia 2014

Krwawe łzy

"Nie czuję żadnego bólu, kiedy to się dzieje, ale to wstrząsające przeżycie zobaczyć krew zamiast wody". 

Patna- północno-wschodnie Indie; tam mieszka matka trójki chłopców, szczęśliwa mężatka- Rashida. 
Z pozoru normalna, niezbyt bogata indyjska rodzina. Jednak tylko z pozoru, od paru lat bowiem Rashida zmaga się z tajemniczą przypadłością. Każdego dnia co najmniej pięć razy lecą jej z oczu krwawe łzy. Nikt nie wie co tak na prawdę dolega kobiecie, przez swoją przypadłość odwrócili się od niej wszyscy bliscy. Rodzina jest na skraju załamania nerwowego, nie mają pieniędzy ponieważ mąż Rashidy nie może podjąć normalnej, stałej pracy. Musi się opiekować żoną oraz synami. Napady bywają coraz częstsze i wiążą się nie tylko z krwawieniem z oczu, pojawiają się również bóle brzucha, zawroty głowy, senność, otępienie. Rashida nie jest już w stanie wykonywać samodzielnie żadnych prac domowych. Została wykluczona ze swojego środowiska, określana jest mianem dziecka szatana... 
Najlepsi specjaliści w Indiach nie potrafią zdiagnozować przypadłości kobiety, podejrzewali ją nawet o to, że sama się okalecza aby wzbudzić sensacje. 
Obecnie, po wydaniu wszystkich oszczędności na bezowocne wizyty u lekarzy rodzina wróciła do Patny. Ich dom odwiedzany jest przez tłumy pielgrzymów, którzy uznali łzy za cud. Przynoszą oni różne podarunki dla rodziny Rashidy. 


środa, 20 sierpnia 2014

Krishna Das - Kirtan Wallah

"Intonowanie jest sposobem nawiązania kontaktu z samym sobą. Jest to otwarcie serca, umysłu i myśli". 

Najnowszy, ósmy  już album "Rockstar Jogi" - Kirtan Wallah zawiera osiem premierowych utworów. Jak zawsze można na nim odnaleźć spokój i radość. Można się również całkowicie zapomnieć, zatracić w muzyce, a chyba o to właśnie chodzi.Serdecznie polecam! Płyta przesłuchana przeze mnie wielokrotnie. :) 

piątek, 8 sierpnia 2014

Policjanci i złodzieje


Trzecia odsłona przygód dwóch zaprzyjaźnionych policjantów...trzecia i zdecydowanie najlepsza! Aamir w podwójnej roli przyćmił wszystkich, nawet samego Abhishek'a! Można by zaryzykować stwierdzenie, że postać komisarza Jai'a praktycznie nie istniała. w poprzednich częściach był głównym bohaterem, tło oczywiście stanowił jego partner, niezmiennie mnie denerwujący Ali. w tej odsłonie również robił za tło, jednak jeszcze bledsze niż zazwyczaj. Sam Abhishek oddał całkowicie pole swojemu koledze z planu, Aamirowi. Który według mnie pociągnął cały film... 
Bez wątpienia najlepsza postać w filmie, to dla niego i tylko dla niego w ogóle zasiadłam do oglądania Dhoom 3. I nie zawiodłam się! Jak zawsze pokazał klasę, choć bałam się bardzo przynajmniej na początku widząc te zalewające widza efekty specjalne. Jednak po ukazaniu się na ekranie drugiej postaci granej przez Khana wszystkie moje wątpliwości zniknęły. Nie będę w tym miejscu zdradzać akcji, powiem jedynie że naprawdę warto zobaczyć go w tej odsłonie! Film pomimo nie realnych scen walki i lekko przedłużających się pościgów zachował konwencję poprzednich części. Spłycenie postaci policjantów i usunięcie durnych monologów Alego wyszło na dobre. Muzyka Pritama bardzo dobra, szczególnie piosenka "Malang"! Nie można zapomnieć o przepięknej Katrinie, która nie denerwowała mnie nic a nic! Miło się na nią patrzyło, a jej duet z Aamirem okazał się zaskakująco dobry! 
Gorąco polecam! 

czwartek, 7 sierpnia 2014

Resocjalizacja w Indiach


Więzienie Tihar to największy kompleks więzień w Azji Południowej. Prowadzony jest przez Departament Więziennictwa w New Delhi. Głównym celem działalności więzienia jest odpowiednia resocjalizacja więźniów, tak aby mogli stać się oni zwykłymi członkami społeczeństwa, poprzez dostarczenie im odpowiednich i przydatnych umiejętności. Tihar oferuje skazanym edukację na wysokim poziomie, muzykoterapię. która obejmuje różnego rodzaju szkolenia. Więzienie posiada stację radiową, prowadzoną przez samych więźniów. A systematyczne kursy gotowania pozwoliły na utworzenie własnej marki produktów spożywczych. Więzienie posiada również własną fabrykę, prócz żywności produkowane są także ubrania, obuwie, meble, produkty z papieru, można również nabyć obrazy namalowane przez skazanych. Więzienna fabryka jest profesjonalnie zarządzana przez więźniów pod okiem ekspertów technicznych i instruktorów. Skazani pracujący w fabryce mają wynagrodzenia ustalone według stawek rządu New Delhi. Fabryka zatrudnia ok. 700 skazanych w różnych jednostkach. Produkty TJ zyskują coraz większą popularność wśród społeczeństwa. Fabryka ma własną stronę internetową, gdzie można dokonać zamówienia oraz profil na portalu społecznościowym. 

niedziela, 29 czerwca 2014

Zawalenie się budynku w New Delhi


 W sobotę 28 czerwca  w północnej części stolicy zawalił się czteropiętrowy budynek, zginęły 4 osoby, 12 osób zdołano uratować spod gruzów i przewieźć do pobliskich szpitali. Ratownicy dostali wezwanie do zawalającego się budynku ok 9 rano, gdy w pobliżu panował już duży ruch. Incydent miał miejsce w zatłoczonej części New Delhi i najprawdopodobniej został spowodowany przez prowadzone nielegalnie prace budowlane na sąsiedniej  działce. 
Budynek miał ok. 50 lat, a liczba rodzin przekraczała 40.

 

środa, 25 czerwca 2014

O dwóch takich, co kradli węgiel


Gunday wyreżyserowany przez Ali Abbas'a Zafara, wyprodukowany przez Aditye Chopre. Główne role zagrali Ranveer Singh, Arjun Kapoor. Towarzyszyli im Ifran Khan oraz Priyanka Chopra. Film miał swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Dubaju. 
Opowiada historię dwóch chłopców, którzy znaleźli się w złym miejscu i czasie. Bangladesz odzyskuje niepodległość, wokół panuje głód, wszechobecna bieda i przestępczość nie pozostawiają wyboru młodym przyjaciołom. Aby przeżyć zaczynają pracować dla handlarza bronią. Nazywają go wujkiem, obdarzają miłością i zaufaniem. Wszystko zmienia się pod wpływem wydarzeń jednej nocy... Bikram i Bala muszą uciekać pociągiem do Kalkuty. Bez tożsamości, wiecznie odpychani i poniżani zaczynają żyć na własny rachunek. Kradzież wagonów z węglem okazuje się być lekiem na całe zło... 
Po kilkunastu latach niepodzielnie rządzą całym światem przestępczym Kalkuty, już nie kradną wagonów lecz całe pociągi, ale nie tylko- kontrolują wszelkie większe biznesy w mieście. Nadal się przyjaźnią a ich przyjaźń jest niezniszczalna...
Policja widzi w nich tylko zwykłych przestępców, analfabetów, których trzeba zlikwidować. Ludność miasta jednak stoi za nimi murem, są dla nich niczym superbohaterowie. Z braku dowodów i świadków miejska policja nie jest w stanie nic im zrobić. Sytuacja się zmienia kiedy do akcji wkracza inspektor Satyajeet Sarkar. Postanawia on za wszelką cenę złapać bandytów... Pojawia się również skomplikowany wątek miłosny, który powoduje zwrot całej akcji. Tu oczywiście wkracza Priyanka ze swoją piękną buźką- niczego poza ciałem nie zaprezentowała, równie dobrze jej postać mogła zagrać lalka. Ładnie opakowana, chyba tylko po to aby cieszyć oczy męskiej części widowni. 
Film ogląda się dobrze- płynna akcja, brak zbędnych dialogów i sytuacji. Do tego wyraziste postacie głównych bohaterów, których nie da się nie lubić i inspektor podążający ich śladem. Sceny walk w Bollywodzkim stylu, jednakże nie przesadzone jak to było w przypadku Rajkumara. Błyszczące, umięśnione torsy Bikrama i Bali mogą cieszyć oczy żeńskiej części publiczności :) Świetne zdjęcia jak również i muzyka- piosenka tytułowa zdecydowanie najlepsza! Cały film pozostawia miłe wrażenie dobrze spędzonych, bądź co bądź prawie 3 godzin. Polecam! :) 

środa, 18 czerwca 2014

Fundacja Aravindam- przedszkole pod Lotusem

Pomysł na posta przyszedł mi do głowy wczoraj podczas kolejnej wizyty w prywatnym, polskim przedszkolu. Sytuacja w Indiach jest zupełnie inna jeżeli chodzi o edukację najmłodszych, nie mają oni takiego dostępu do przedszkoli jak dzieci europejskie. Jednakże znalazłam pewne informację, które są światełkiem w tunelu i dają nadzieję. 
Fundacja Aravindam ma polskie korzenie, Polacy wspierają indyjskie społeczeństwo niezależnie od wieku poprzez zaangażowanie w wolontariat. 
Misją Fundacji Aravindam jest wspieranie rozwoju edukacji i środowiska, poprzez zakładanie szkół dla mniej uprzywilejowanych dzieci i zalesianie terenów zagrożonych degradacją. 

"Obecnie Fundacja Aravindam prowadzi dwa centra nauki: Przedszkole pod Lotusem i Gurukul Kalpataru, jak również zarządza i monitoruje Pragram Prakriti mający na celu odnowienie fauny i flory pasma górskiego Aravalli w okolicach Gurgaon."

Szansa dla Fundacji Aravindam nadeszła niespodziewanie. Ówczesny komisarz Miejskiej Korporacji Gurgaon (MCG) zwrócił się z prośbą o wybudowanie dwóch schronisk dla krów (Gaushalas). Wzniesiono te schroniska pod sztandarem Funduszu Powierniczego Vishnu (Vishnu Charitable Trust) – za rządowe pieniądze, na rządowym terenie. Po ukończeniu konstrukcji, przekształcono część pomieszczeń na użytek szkoły, która służyć miała dzieciom, żyjącym w trudnych warunkach społecznych, z okolic schroniska w Carterpuri. Część 8-akrowej posiadłości stała się doskonałym placem zabaw. Teren ten obsadzono drzewkami, które z czasem osiągną imponujące rozmiary. Nauczanie rozpoczęło sie nieoficjalnie 4 kwietnia 2012r. Pomimo bardzo ograniczonych funduszy, inicjatywa rozwijała się bardzo szybko. Stworzono bibliotekę dla dzieci, a niedługo potem zostało otwarte przedszkole oraz popołudniowe centrum nauki. Pokoje, początkowo zajmowane przez robotników, zostały szybko odnowione i pięknie wymalowane przez licznych wolontariuszy – tak, by przeobraziły się w przyjzne dzieciom sale klasowe. Dziś, Fundacja Aravindam prowadzi Przedszkole pod Lotusem i Gurukul Kalpataru.

"Przedszkole pod Lotusem rozpoczęło swoją oficjalną działalność we wrześniu 2012 roku. Głównym celem przedszkola jest stworzenie ciekawych warunków do nauki. Przedszkole sprawuje opiekę nad czterdziestoma dziećmi między 3 a 5 rokiem życia. Fundacja wspiera również rodziców dzieci w procesie związanym z formalną rekrutacją do prywatnych szkół w ramach Aktu Prawa do Edukacji (Right to Education Act). Gurukul Kalpataru – Learning Center for Culture Education and Training rozpoczęło oficjalną działalność w lutym 2013r. Gurukul Kalpataru ma na celu wspierać holistyczny rozwój osobowości i umiejętności dzieci z różnych grup wiekowych poprzez kulturowe zajęcia i treningi. Obecnie, zarejestrowanych jest 70 mniej uprzywilejowanych dzieci z sąsiednich okolic. Muzyka, taniec, aerobic, samoobrona, joga, teatr, sztuka i rzemiosło, korepetycje z matematyki, języka hinduskiego i angielskiego, to te aktywności jakich doświadcza uczeń w Gurukul Kalpataru."

Pragnieniem Fundacji jest stworzenie w szkołach wysokiego poziomu relacji między nauczycielem a uczniem. Środowisko jest przyjazne, dostosowane do nauki, dzieci mają szansę poznać wolontariuszy o różnej narodowości, a różnorodność oferowanych aktywności, których nie można spotkać w innych szkołach, przyczynia się do lepszego rozwoju dzieci. 
"Aktualnie utrzymanie szkoły oparte jest o dofinansowanie z firmy Apra Auto, która pokrywa pensje nauczycieli. Wszystkie inne pomoce naukowe, codzienne posiłki, mundurki, odzież, książki, opieka zdrowotna i inne komponenty infrastrukturalne takie jak wiatraki, solary, odnowione toalety, dostęp do chłodnej wody pitnej, podstawowe wyposażenie szkolne i wsparcie pobliskeigo szpitala w razie nagłych wypadków możliwe są tylko dzięki indywidualnej pomocy Darczyńców."

"Dzięki kolejnym Darczyńcom, którzy pomogą w utrzymaniu i założeniu szkół w innych miejscowościach, powstaną nowe placówki, w których dzieci będą miały nieograniczony dostęp do nauki. Szczególnie na wsi, gdzie poziom nauczania jest bardzo niski i kończy się zazwyczaj na 8 klasie."
źródło:linktopoland.com

niedziela, 8 czerwca 2014

Czy to ptak? Czy to samolot? Nie! To Rajkumar...

Romeo Rajkumar to bohater tytułowy. Przystojny, inteligentny i niezniszczalny! Film zaczyna się w momencie, kiedy Romeo z własnej woli trafia w sam środek porachunków gangów. Podczas jednej z brawurowych akcji dostrzega piękną dziewczynę, w której momentalnie się zakochuje... Ratuje jej życie i przysięga miłość aż po grób. 
Dzięki sprytowi trafia pod skrzydła jednego z gangsterów i zostaje jego prawą ręką. Sieje postrach wśród wrogów, jest lojalnym żołnierzem, ale tylko do czasu...Niczym super bohater ratuje swoją ukochaną z opresji, nie jeden a kilkanaście razy w ciągu całego filmu! Nic nie jest w stanie przeszkodzić mu w realizacji planów małżeńskich. Oczywiście po kilku kolorowych piosenkach udaje mu się w końcu zaimponować dziewczynie i ta zamiast wymierzyć mu policzek oddaje swoje serce. Romeo ma swoją Julię, a na drodze ich miłości staje bogaty bandzior, którego trzeba zlikwidować! Nie ma rzeczy niemożliwych dla Rajkumara! Co tam śmiertelna rana zadana nożem, co tam złamana szczęka, co tam pogruchotane kości i kręgosłup! Miłość jest najważniejsza! Miłość pokona wszystkie przeciwności! 
Romeo mimo wielu obrażeń wydostaje się z drewnianej trumny i niczym zombie zjawia się na weselu i  ratuje po raz kolejny ukochaną. Nie jest mu straszny cały tłum napakowanych osiłków- wszystkich pokona! A głównego wroga zabije jednym ciosem w spektakularny sposób, potem wstanie, weźmie za rękę uśmiechniętą dziewczynę i odejdzie z triumfem wymalowanym na twarzy. 
Najgorszy film jaki udało mi się zobaczyć w tym roku! Z początku ta nierealność nawet mi pasowała, kolor dodawał uroku. Jednak nie mogę być w stosunku do tego "dzieła" bezkrytyczna, mimo całej sympatii do Shahida. Film bez pomysłu i treści. Nierealne sceny walki kuły w oczy, a przewidywalność sprawiała, że był po prostu nudny. Nawet piosenki, których było wyjątkowo dużo nie uratowały całości. Strata czasu. Rozczarowanie ogromne ponieważ zwiastun wiele obiecywał... 
Rajkumar niczym IronMan jest nieustraszonym pogromcom gangsterów z tym wyjątkiem, że nie posiada żadnej zbroi...

środa, 14 maja 2014

Czerwona Brygada


W zaniedbanej dzielnicy na przedmieściach Lucknow, stolicy jednego z najbiedniejszych i najbardziej konserwatywnych stanów Indii - Uttar Pradesh, na ulicach można zobaczyć grupki nastolatek. Przemierzają ulice, ubrane w charakterystyczne, czerwono-czarne stroje.
Induski mają dość przemocy seksualnej! 
To patrole indyjskich "Czerwonych Brygad", dziewcząt, które patrolują ulice, żeby uchronić kobiety przed gwałtem albo molestowaniem seksualnym.
Ich motywacja jest oczywista: każda z nich padła ofiarą jakiegoś rodzaju przemocy seksualnej. Niektóre zostały nawet zgwałcone przez członków własnej rodziny. W większości przypadków przestępcy pozostają bezkarni, a ofiary cierpią w milczeniu i wstydzie. Dziewczyny z "Czerwonych Brygad" mówią, że zostały zmuszone do działania, bo nikt inny za nie tego nie zrobi. Większość kobiet w Indiach przeżyła jakąś formę molestowania seksualnego. A w Indiach ofiara gwałtu, jeśli nawet zgłosi przestępstwo, do końca życia nosi hańbiące piętno. Po brutalnym, zbiorowym gwałcie do którego doszło w ubiegłym roku na 23-letniej studentce protestujący domagali się  zaostrzenia przepisów dotyczących przestępstw seksualnych oraz zmiany postaw wobec kobiet.
Władze zareagowały - postanowiono zatrudnić w policji więcej kobiet (obecnie tylko 7 procent funkcjonariuszy stanowią kobiety) i zaostrzyć przepisy. Mimo to Indiami wciąż wstrząsają nowe doniesienia o brutalnych gwałtach na miejscowych kobietach, turystkach czy nawet dzieciach - takie jak to o zgwałceniu siedmioletniej dziewczynki w toalecie w pociągu.
Dlatego też 26-letnia nauczycielka z Locknow, Usha Vishwakarma, która sama padła ofiarą molestowania ze strony kolegi z pracy, postanowiła zacząć działać. Jej udało się obronić, ale gdy zgłosiła sprawę na policji, została zupełnie zlekceważona.  Ostatecznym bodźcem okazała się historia jej 11-letniej uczennicy, która została zgwałcona przez swojego wuja. Na domiar złego Usha Vishwakarma dowiedziała się, że wszystkie jej uczennice doświadczyły jakiejś formy przemocy - od sprośnych uwag i zaczepek po molestowanie i gwałty.  Wtedy nauczycielka zdecydowała, że dziewczęta muszą się wyrwać z cichej zmowy milczenia. I muszą się bronić. 
W zakurzonej siłowni na obrzeżach miasta 15 dziewcząt na wytartych matach trenuje kung-fu. Z plakatów na odrapanych ścianach patrzy na nie legendarny Bruce Lee, a trener, Gyan, uczy je za darmo.
- Robię to dla mojej córki - podkreśla. - Te dziewczyny są odważne, podziwiam je za to.
Po skończonym treningu dziewczyny pokornie kłaniają się trenerowi. Nauczyły się kierować swój gniew przeciwko temu, co się dzieje na ulicach.
Same nastolatki mówią, że to nie tylko kung-fu buduje ich pewność siebie. Według nich, to grupa pomaga im w kwestii płci, seksualności i zdrowia.
Kilka godzin po treningu dziewczyny wzięły udział w proteście na jednej z ruchliwych ulic Lucknow. Prowadzone przez nauczycielkę, Ushę Vishwakarma, trzymały w rękach plakaty z napisami w hindi i po angielsku, z hasłami domagającymi się poszanowania kobiet i surowych kar dla gwałcicieli.
Potem, w grupkach po pięć, pójdą na patrol. Jeśli zauważą, że mężczyźni nękają jakąś kobietę - reagują. Jeśli sprawca nie posłucha ich ostrzeżeń - uciekną się do przemocy. Ale to zdarza się rzadko. Usha Vishwakarma podkreśla, że najbardziej skuteczną metodą jest wyśmianie agresora. To w zdominowanym przez mężczyzn społeczeństwie jest dla niego najbardziej upokarzające.

źródło: CNN

niedziela, 4 maja 2014

BrzydUla made in India

Wszystko zaczęło się w Kolumbii gdzie w latach 1999-2001 emitowano serial "Yo soy Betty,la fea" Brzydula zawojowała cały świat! Powstała między innymi wersja niemiecka, amerykańska, chińska, norweska, rosyjska czy polska :) i oczywiście indyjska! Indyjska była dłuugo przed polską, lecz wtedy nie przyszło mi do głowy, żeby szukać na ten temat informacji. Dopiero niedawno, po wznowieniu przez telewizję serialu postanowiłam zgłębić ten temat ;) Historia w każdym kraju opiera się na tym samym, Indie nie stanowią wyjątku. Jassi po wielu miesiącach poszukiwania pracy dostaje posadę w luksusowym domu mody. Niestety jej brak urody sprawia, że staje się obiektem niewybrednych żartów. Jedynie szef, z początku negatywnie nastawiony - stawia się za nią i pozwala zostać na stanowisku. Indyjski odpowiednik Brzyduli emitowany był w latach 2003-2009 na kanale Sony Tv. Główne rolę grają Mona Singh oraz Apoorva Agnihotri. Oczywiście wszystko dostosowane jest do indyjskich realiów, bohaterka mieszka na wsi, nosi nie dopasowane ubrania, jest zakompleksiona i niepewna siebie. Zakochuje się w swoim szefie,po czym z brzydkiego kaczątka zamienia się w piękną kobietę. Taaadaaa :) i na tym koniec. 548 odcinków fascynującej historii miłosnej z happy endem. Iście w Bollywoodzkim stylu :) 


sobota, 19 kwietnia 2014

Morderca z Goa


Długo zabierałam się do obejrzenia części drugiej, pewnie dlatego, że część pierwsza bardzo rozczarowuje. Jedynym godnym uwagi elementem w poprzedniej części jest piosenka kaho na kaho, która pojawia się zresztą na samym początku. Potem nie ma już co oglądać...Ale to już przeszłość! 

Murder 2 tylko z tytułu nawiązuje do części 1 (no i może aktorem; Emraan Hashim), jednak na tym koniec. Działa to oczywiście jak najbardziej na korzyść filmu!
Poznajemy przystojnego (z założenia) byłego policjanta walczącego z przestępczym światem Goa. Pokłócony z Bogiem- motyw waśni  nie jest do końca jasny, zapewne nieoczekiwana śmierć matki. Przemierza ulice miasta i za grubą forsę spuszcza łomot rosyjskim gangsterom. 
Uwikłany w romans z top modelką, nie umie określić swoich uczuć, czuje się zagubiony i niechciany, nie widzi sensu w dalszym życiu. Wszystko się zmienia, gdy dostaje do rozwiązania pewną sprawę tajemniczych zniknięć dziewczyn na telefon. Zaczyna śledztwo na własną rękę- powstają tu pewne niejasności, ale pozostawiam to do oceny przyszłym widzom.
Sprawa  nabiera tempa, dziewczyny znikają jedna za drugą, podejrzany zostaje ujęty... Policjanci skorumpowani i przestraszeni wypuszczają go podobno z braku dowodów, chociaż jak dla mnie było ich aż nadto. Ginie kolejna dziewczyna... Więcej nie będę zdradzała, ponieważ warto obejrzeć film właśnie ze względu na postać graną przez Prashanta Narayanana. Film mile zaskakuje, jeśli ma się w pamięci niechlubną poprzedniczkę. Nie rozumiem jednak po co nawiązywać tytułem skoro obie części nie są ze sobą powiązane? Nie jest to może kino wybitne, ale ciekawe. Przy czym niektórym może wydać się wręcz makabryczne... I choć muzyka nie pozostawia po sobie śladu, a główny bohater ma fryzurę rodem z serialu "Policjanci z Miami", to warto poświęcić te 2 godziny do zagłębienia się w tę historię. Pokazane jest tam nocne życie indyjskich miast, korupcja, sutenerzy w pełnym blasku. I oczywiście malutki wątek miłosny... czyli dla każdego coś miłego ;) 
Moja ocena to mocne 5\10. 


piątek, 11 kwietnia 2014

Bollywood w Warszawie

Od dzisiaj aż do 28 kwietnia w Warszawie będą kręcone zdjęcia do nowego filmu z Salmanem Khanem! :) Sceny akcji, pościgi i romans w indyjskim stylu na tle europejskiego miasta. 

czwartek, 10 kwietnia 2014

Wiatrem Twego tchnienia, jak latawiec niesione me serce


Om Shanti Om w wersji dvd box dostałam od Sis na Gwiazdkę w czasach, kiedy SRK był najlepszy. Pudełko zawierało pełną wersję filmu + dodatki z planu filmowego. Plakat z nagim torsem ShahRukha wisiał w moim pokoju ;) Od tamtego czasu minęły już ponad 4 lata, jak wiadomo wspomniany aktor nie przysparza już takich emocji a i plakat został dawno zdjęty. 
Wczoraj postanowiłam ponownie powrócić do świata Oma i Shanti. Nie spodziewałam się, że mimo bardzo dobrej znajomości filmu przyprawi mnie on o gęsią skórkę. Nie mówiąc o łzach, które pojawiały się co jakiś czas samoistnie... 
Jak wiadomo, przynajmniej niektórym film opowiada historię mężczyzny, który zakochuje się w popularnej i pięknej gwieździe kina lat 6o-siątych. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt że miłość Oma nie jest miłością platoniczną...przez pewien moment filmu istnieje malutka szansa na jego szczęście, zniweczona  niestety przez goryli czarnego charakteru. Oglądając te scenę można poczuć rozczarowanie, że mimo wszystko nie udało jej się uratować jak to zwykle powinno bywać w filmach Bollywood. Gdyby jednak tak się stało film straciłby sens...i tę niezwykłą magię, którą niewątpliwie posiada. Shanti pozostaje największą miłością Oma, na początku filmu widzimy jak przemawia do wielkiego plakatu, jak płacze dowiedziawszy się, że na zawsze jego marzenia zostały pogrzebane. 
Jednak nie wszystko stracone! Dostaje drugą szansę, życie zatacza koło i Om budzi się w wielkim okrągłym łóżku rodem z filmów Yasha Chopry. Charakter Oma się zmienia, gdy do głosu dochodzą wspomnienia z jego wcześniejszego życia, matka i Papu (cudowny, zawsze uwielbiany!) na nowo stają się częścią jego życia. Wszyscy wiemy co dzieje się później (zakładam, że film jest na tyle znany, że większość już go widziała). Fantastyczne piosenki, kolory i słodka zemsta. Nie sądziłam, że film poruszy mnie tak bardzo, a jednak okazało się, że SRK nie stracił nic ze swej magii i talentu - przynajmniej jako Om. Historia tej miłości jest tragiczna, ale daje nadzieję, że jeszcze wszystko może się odmienić, że nie zawsze musi być źle. Że każdy zasługuje na drugą szansę... Reinkarnacja jest czymś w co bez przeszkód mogłabym uwierzyć,  czymś w co wierze. 
M. powtarza, że we wcześniejszym życiu na pewno byłam hinduską... a jak będzie w przyszłym? To się okaże. 
W każdym razie, film niesamowity, ciepły i mądry - do obejrzenia nie tylko dla miłośników gatunku :) Polecam! 

sobota, 29 marca 2014

...stoi na stacji lokomotywa...

109- letni brytyjski parowóz w sobotę po raz kolejny przewiózł 12 pasażerów, głównie cudzoziemców. Uważana za cud inżynierii lokomotywa KC 520 posiadająca wąski silnik parowy, powstała najprawdopodobniej w 1905 roku, z powodzeniem kursuje na trasie Shimla - Kathlighat. Lokomotywa może rozwinąć prędkość do 22 km/h, znajduje się także na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Lokomotywa została uruchomiona po raz drugi, pierwszy raz miał miejsce ponad 6 lat temu. 

"Bardzo podoba mi się rytmiczne bicie "chuff, chuff, choo, choo" silnika. Bardzo podoba mi się jazda wśród chłodnych wzgórz himalajskich" - powiedział maszynista pociągu. 

wtorek, 11 marca 2014

Festiwal latawców

W połowie stycznia w całych Indiach obchodzony jest festiwal latawców (różnie nazywany w zależności od regionu). Jest to święto zimowego przesilenia, słońce przechodzi z południa i zaczyna wędrować ku północy. Latawce są wypuszczane w niebo symbolicznie oddając hołd niebu oraz słońcu, puszczają je wszyscy bez względu na wyznanie.



Przygotowania zaczynają się już kilka miesięcy wcześniej, sprzedawcy latawców oraz akcesoriów podróżują od wsi do wsi, od miasteczka do miasteczka oferując swoje cuda. W większych miastach sklepiki na nowo ożywają, towar nie mieści się na straganach, wylega na ulicę- bibułki, sznurki, latawce kolorowe, klasyczne (w kształcie rombu) jak też




te innowacyjne (wielkie o powierzchni nawet kilku metrów kwadratowych), oczywiście nie może zabraknąć w ofercie latawców z wizerunkiem bollywodzkich gwiazd ;). Jak też bóstw czy sportowców. Prócz odpowiedniego latawca ważne jest również przygotowanie linki (pokrycie specjalnym specyfikiem;ryżowa skrobia, szare mydło, barwnik i trochę mielonego szkła). Wszystko po to, aby przeciwnik nie miał żadnych szans. Każdy ma swoją własną dobrze strzeżoną recepturę, produkcja sznurka zwykle odbywa się na ulicy i jest niezwykle trudna. Wymaga niezwykłych umiejętności i sporej wprawy. Odbywa się to zazwyczaj późnym wieczorem, gdy ruch uliczny jest mniejszy, czasami podczas produkcji trzeba rozwinąć cały sznurek i go naprężyć. Dzięki późnej porze można uniknąć ciekawskich oczu przechodniów. 
Produkcja latawców i akcesoriów z nimi związanych jest bardzo istotnym czynnikiem ekonomicznym, daje utrzymanie dziesiątkom rodzin. W niektórych miastach istnieją całe dzielnice zajmujące się wytwarzaniem latawców i ich poszczególnych części, manufaktury potrafią wyprodukować piętnaście, dwadzieścia tysięcy latawców dziennie. 

środa, 19 lutego 2014

Radhe Vega


Didi po raz kolejny sprawiła mi ogromną niespodziankę podczas mojej walentynkowej wizyty w mieście doznań. To znaczy z założenia miała być to wspaniała niespodzianka, a dlaczego nie była?


Otóż didi w swej szczodrości zabrała mnie do kolejnej już indyjskiej restauracji. Pełna zachwytu, z błyskiem w oczach stanęłam przed RADHE VEGA  w nadziei na niezapomniane doznania nie tylko smakowe. Z zewnątrz budynek wyglądał obiecująco, złoty Taj Mahal wręcz zapraszał potencjalnych gości. Ze środkiem było już gorzej. Ale od początku. Kelnerka wskazała nam stolik i zaczęłyśmy przeglądać menu, zdjęcia potraw oczywiście bardzo ładne zachęcające do jedzenia, wybór ogromny. Zamówiłyśmy i z początku bardzo spokojne czekałyśmy na realizację. W między czasie mogłam co nieco rozejrzeć się po pomieszczeniu. Na ścianach dominował kolor brunatny połączony z ciemną czerwienią. Zasłony były za to koloru ciemno różowego, można by nawet powiedzieć fioletowego. W zasadzie prócz obrazu Kryszny ze swoją ukochaną i kawałka materiału zawieszonego gdzieś niedaleko naszego stolika z podobizną Ganeshy, nie można było poczuć w żaden sposób klimatu Indii. Nie zrażając się zbytnio brakami w wystroju, miałam nadzieję, że jedzenie będzie równie pyszne jak w poprzednich odwiedzanych przeze mnie restauracjach. Czekałyśmy na zamówienie ponad pół godziny, w między czasie słysząc odgłosy pracującej mikrofalówki, muzyki rodem z Bollywood zapewne puszczonej dla kucharza Indusa. Do tego wszystkiego czułyśmy swąd spalonych dań... Gdy już doczekałyśmy się i przyszła pani z przystawką okazało się, że Mix veg pakora to nic innego jak najtańsze warzywa (cebula, ziemniaki, kalafior) podane w cieście i odgrzane w mikrofalówce. 
Danie główne okazało się równie nie atrakcyjne, podano wczorajszy ryż basmati, Methi paneer,(dla didi), ser grillowany w sosie, który okazał się breją zawierającą mnóstwo cebuli i zaledwie dwa sery (o ile można to nazwać serem), oczywiście nie grillowane. Sos smakował jak gotowy  dostępny na polskim rynku dodawany do makaronu. Dla mnie została Malai Kofta, kuleczki serowe w liczbie trzy w towarzystwie ogromnej ilości słodkiego, mdłego sosu, którego nie sposób było zjeść całego. Do tego przypalony placek nan. Na deser, który okazał się przystawką z racji tego, że dostałyśmy go jako pierwsze zamówienie wypiłyśmy po szklance mango lassi. Pierwszy raz piłam ten napój, więc nie jestem w stanie obiektywnie ocenić jego jakości. Smakował mi w zasadzie najbardziej (może dlatego, że jako jedyny nie był podgrzewany), chociaż nigdy nic nie wiadomo... 
Obsługa tak jak wszystko pozostawiała  wiele do życzenia, brak kultury względem klienta jest moim zdaniem nie dopuszczalny, tym bardziej, że przecież nie przyszłam do baru mlecznego tylko do restauracji trzymającej z założenia jakiś poziom. Znowu przyszło nam czekać na podejście kelnerki z rachunkiem, co dało sposobność przyjrzeć się bliżej kucharzowi, gdyż wyszedł on do toalety dla gości w brudnej koszulce i klapkach kubota. W końcu didi straciła cierpliwość i już ubrana sama podeszła do kontuaru, aby zapłacić rachunek, kelnerka zdaje się nie widziała żadnego problemu w tym, że nas nie zauważała  przez tyle czasu.
Jedno jest pewne ani moja noga ani noga didi więcej w tym miejscu nie postanie. Mam wrażenie, że pan Piotr Starski pisząc rekomendację dla Radhe był w zupełnie innej restauracji.

piątek, 7 lutego 2014

Fatalne zauroczenie

Podczas zakupów w jednym z hipermarketów natknęłam się na film Bollywood. Cena była kusząca więc zdecydowałam się na zakup. Cieszę się, że nie wydałam zbyt dużo! 
Film oglądałam na raty, inaczej nie dałabym rady w ogóle go przełknąć. Historia młodego, dobrze zapowiadającego się piosenkarza nie zrobiła na mnie wrażenia. Główny bohater przez cały film w zasadzie śpiewał jedną piosenkę a był międzynarodową gwiazdą, związany  ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa zamierza się z nią ożenić. Na drodze staje im piękna i przebojowa pani producent, zakochana na zabój w przystojnym piosenkarzu. Po wspólnie spędzonej nocy wszystko się komplikuje...

Historia może i nie byłaby taka zła, gdyby została inaczej przedstawiona. Gra aktorska w zasadzie nie istniała, tandetne kostiumy i zdjęcia raziły po oczach, a dialogi! Nie dało się słuchać! Gwiazdor bez charakteru, który nie potrafi rozwiązać swoich problemów miłosnych, dziewczyna, która wszystko wybaczy a nawet jest gotowa zaprzyjaźnić się z rywalką. Zagubiona, bogata producentka, która w dzieciństwie straciła ojca i chce zabić z miłości... No, błagam!! Co to jest?! Nic dziwnego, że Bollywood ma taką opinię w tym kraju skoro wypuszcza się na rynek polski takie cuda! Muzyka nie godna zapamiętania, wieczny wiatr we włosach wszystkich bohaterek, nawet w zamkniętym pomieszczeniu lub podczas jazdy samochodem- bez szyberdachu. Tandeta, tandeta, tandeta! Aż boli przy oglądaniu! Akcja dłuży się niemiłosiernie, mnóstwo niepotrzebnych scen i dialogów. Irytujący bohaterowie, brak jakiegokolwiek klimatu, choć film w Indiach kręcony. Oczywiście zakończenie z happyendem... Kompletny brak realizmu...Film tragedia, odradzam! Ocena to nic innego jak tylko 1\10. Nie doszukałam się niczego, co mogłoby ją podnieść. Z wyjątkiem pudelka... 

sobota, 25 stycznia 2014

59th Idea Filmfare Awards

Największe i najbardziej pożądane nagrody przemysłu filmowego Indii zostały rozdane! W kategorii najlepsza aktorka statuetkę zdobyła Deepika Padukone a za najlepszego aktora uznali Farhan'a Akhtar'a. Oto pełna lista zwycięzców. 

sobota, 18 stycznia 2014

...bo taniec to moja pasja...

Tragedia w indyjskim rządzie

Minister ds. zasobów ludzkich Indii, Shashi Tharoor trafił do szpitala z objawami stanu przedzawałowego po tym, jak odnalazł martwą żonę w pokoju hotelowym w Delhi. Miejscowa policja podejrzewa, że mogła ona popełnić samobójstwo. W tle historii jest jeszcze domniemany romans ministra.

Shashi Tharoor to minister indyjskiego rządu od 2012 r., który powrócił do łask po dwóch latach spędzonych z dala od życia publicznego. Zabroniono mu wykonywania funkcji administracyjnych po udowodnieniu oszustw w branży hazardowej. W piątek Tharoor znalazł się w szpitalu. 
Lekarze nie ujawnili żadnych informacji o stanie jego zdrowia, do mediów wyciekły za to wiadomości dotyczące wypadków, jakie prawdopodobnie doprowadziły go do tego stanu.
Według policji w Delhi, kilkanaście godzin wcześniej Tharoor odnalazł w jednym z hoteli zwłoki swojej żony. Małżeństwo przeniosło się tam, ponieważ w tym czasie w ich mieszkaniu w stolicy kraju trwał remont. Minister - przesłuchany przez policję - zeznał, że wrócił późnym wieczorem ze zjazdu swojej partii i początkowo myślał, że Sunanda Pushkar śpi. Dopiero chwilę potem odkrył, że nie żyje. Zawiadomił pogotowie i sam został przez nie zabrany.
Sprawa śmierci Pushkar jest już komentowana w brytyjskich mediach. Jej początek sięga co najmniej poniedziałku, gdy na Twitterze pojawiły się komentarze rzekomo wystawione przez żonę ministra. Pisząca je osoba oskarżała Tharoora o zdradę i trwający od dawna romans z pewną pakistańską dziennikarką, która ma być rzekomo też szpiegiem. Do tej pory nie wiadomo, czy komentarze opublikowane w serwisie społecznościowym pochodziły od Sunandy Pushkar, bo sama tego nie skomentowała. Wraz z mężem dwa dni po pojawieniu się tych informacji wydali jednak wspólne oświadczenie. Stwierdzili w nim, że są kochającym się małżeństwem, a wszystkie plotki dotyczące związku ministra z dziennikarką są kłamliwe.
Rzekoma kochanka pojawiła się też wtedy w indyjskiej telewizji publicznej i oświadczyła, że nie ma romansu z ministrem. W piątek na swoim Twitterze złożyła mu kondolencje pisząc o "nieodżałowanej Sunandzie".
W sobotnie przedpołudnie BBC dotarło do wstępnych wyników sekcji zwłok małżonki ministra. Biegli stwierdzili, że zmarła "nagła śmiercią, nie z powodów naturalnych". Pełny raport z sekcji ma się pojawić za dwa dni.
Brytyjska stacja dodaje, że Sashi Tharoor, który trafił do szpitala z "bólami w klatce piersiowej", odebrał już zwłoki swej żony i poddał je kremacji.
źródło: TVN24 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

It's Your Fault

Drogie panie, czy myślicie, że gwałt spowodowany jest przez męskie żądze? To dałyście się zwieść przekonaniu, że kobiety to też ludzie - mówi z uśmiechem na twarzy bollywoodzka aktorka Kalkhi Koechlin w przewrotnym nagraniu, które jest częścią kampanii społecznej w Indiach. Utrzymany w sarkastycznym tonie film robi furorę w internecie. Jest odpowiedzią na uwagi tych, którzy twierdzą, że to kobiety prowokują mężczyzn.

W filmie widzimy kilka kobiet, które z uśmiechem na twarzy opowiadają, że gwałt jest nieunikniony,ponieważ  kobiety prowokują m.in. stylem swojego ubioru. Są winne, bo "rozmawiają przez telefon, pracują od rana do nocy albo spędzają czas z przyjaciółmi". - Jeżeli czujesz się poniżana przez mężczyznę, zgłoś to na policję. Tam zostaniesz poniżona po raz kolejny - mówią. 

W trzyminutowym nagraniu pojawiła się m.in znana bollywoodzka aktorka Kalkhi Koechlin. - Drogie panie, czy myślicie, że gwałt spowodowany jest przez męskie żądze kontroli, upoważnione latami patriarchatu? To dałyście się zwieść przekonaniu, że kobiety to też ludzie - mówi uśmiechnięta. - Nie oszukujmy się panie. Gwałt to nasza wina - dodaje aktorka. 

Film ma walczyć ze stereotypami i oświadczeniami głoszonymi przez polityków oraz inne publiczne osoby w Indiach w sprawie gwałtów. Chodzi o tego typu przypadki, jak wypowiedź adwokata czterech gwałcicieli, skazanych na karę śmierci za gwałt na 23-latce. 
Ich obrońca po wyroku stwierdził, że "spaliłby swoją  córkę żywcem", gdyby ta uprawiała przedmałżeński seks i wychodziła wieczorami z chłopakiem na randki.

" W żadnym momencie nagrania nie bagatelizujemy gwałtu, w żadnym momencie nie pozwalamy sobie na frywolność. Wideo jest bardzo mroczne i zawiera sarkastyczne wypowiedzi - mówiła jedna z aktorek występujących w kampanii w wywiadzie dla telewizji NDTV 24x7. - To nie tylko edukacja. Chodzi o zmianę sposobu myślenia, zmianę wychowania" - uzasadniała.

Twórcy filmu i kampanii społecznej "To twoja wina" stwierdzili, że "każdy przypadek seksualnej napaści w Indiach jest inspiracją dla ciągu głupich i nienawistnych uwag wobec kobiet". - To jest nasza reakcja na te uwagi - tłumaczą.

Polka zgwałcona przez taksówkarza

33-letnia Polka została zgwałcona przez taksówkarza, który zaproponował, że ją zawiezie do Delhi, dokąd zmierzała z Mathury w stanie Uttar Pradeś w północnych Indiach - poinformowała w sobotę policja, cytowana na portalu dziennika "The Times of India".

33-latka twierdzi, że straciła przytomność, a po obudzeniu się na ławce na stacji kolejowej Nizammudin na południu Delhi zdała sobie sprawę, że padła ofiarą napaści na tle seksualnym. Mathura znajduje się około 135 km od Delhi.

" Kobieta nie potrafi powiedzieć, czy została zgwałcona w aucie, czy w innym miejscu. Nie wie też, czy było więcej sprawców" - informuje policja.

Polka należy do wyznawców Kryszny. Pracuje w firmie eksportującej indyjskie ubrania. Pochodzi z Warszawy, ale od 3 lat mieszka w Mathurze - dodaje hindustantimes.com.

Od roku w Indiach trwa debata na temat przemocy seksualnej, wywołana przez brutalny gwałt zbiorowy w Delhi.