sobota, 11 grudnia 2010

Morderstwo doskonałe...



Film " Murder" czyli w polskim tłumaczeniu " Cienie przeszłości" - nie mam pojęcia dlaczego takie bo jedno z drugim niewiele ma wspólnego... byłam pełna nadziei, że skoro piosenka taka wpadająca w ucho ( Kaho Naa Kaho) to film nie może być zły. Otóż okazało się , że może. Nawet bardzo. W mniej więcej 15 minucie filmu można usłyszeć piosenkę a potem jest już tylko gorzej...


" Historia o małżeństwie Simran (Mallika Sherawat) i Sudhira (Ashmit Patel) Saigalów. Wszystko jest dobrze do chwili, gdy żona oskarża swojego męża oto, że on ciągle jest zajęty pracą i nie poświęca jej czasu. Okazuję się też, że Sudhir kocha inną kobietę. Jest nią siostra Simran, jego pierwsza żona, która zmarła. Simran czuję się jeszcze bardziej odrzucona przez ukochanego. W tym czasie spotyka ona swojego przyjaciela Sunny'ego (Emraan Hashmi), w którym kochała się na zabój. Między nimi dochodzi do namiętnego romansu. Sudhir zaczyna zauważać dziwne zachowanie żony i postanawia wynająć detektywa. Po dłuższym czasie detektyw dostarcza mu zdjęcia jego żony i kochanka..." - Bollywood.pl

Jest sporo rzeczy, które aż raziły w oczy. Historia kobiety uwięzionej w swoim małżeństwie, małżeństwie zawartym z obowiązku. Poniekąd z poczucia winy zrodzonego po śmierci siostry. Pierwsza myśl, co to za pomysł z wychodzeniem za mąż za męża własnej siostry? Nie ma w Indiach innych mężczyzn? No i ten Bangkok, gdzie prawie każda twarz należała do hindusa... Postacie dość wyjęte z rzeczywistości, zakochany na zabój kochanek i kobieta rozdarta pomiędzy obowiązki a namiętność. Mąż oczywiście bardzo zapracowany, nie zwracający uwagi na to że żona się oddala. Była tam scena kiedy myli imiona swojej żony z imieniem jej siostry... Ale to jeszcze nic. W dalszej części filmu możemy obserwować rozwijający się romans, odważne sceny zabierające prawie połowę z czasu filmu. Ileż można oglądać łóżkowe sceny? Oczywiście na samym końcu widzimy walkę dwóch zakochanych mężczyzn ( bo nagle mąż zrozumiał, że jednak kocha ). Scena w której Sudhir wali głową Sunnyego o lustro a ten przez moment leży na podłodze, tylko przez moment, potem wstaje i walka toczy się dalej. Efekty dźwiękowe przy wymierzaniu ciosów rodem z amerykańskich filmów...
Jeszcze do tego ta kobieta wiecznie w pełnym makijażu... Jak dla mnie porażka. Film przerysowany i najzwyczajniej w świecie nudny. Chyba jedynym wartym uwagi elementem jest muzyka. Zaczęłam się zastanawiać czy jeszcze kiedyś będzie mi dane obejrzeć dobry indyjski film...? Niestety ostatnio natrafiam na same " gnioty" przy czym słowo " gniot" to delikatne określenie na to " dzieło" pana Anurag'a Basu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz