środa, 23 marca 2011

Filmowo x 2


W sobotę korzystając z chwili słodkiego lenistwa, postanowiłam nadrobić braki w oglądaniu filmów. Sięgnęłam po dwa tytuły " Hum- Tum" w polskim tłumaczeniu " Zakochani" oraz " Outsourced" i tu co do tłumaczenia mam pewne obiekcję gdyż spotkałam się z różnym " Zaginiony w Indiach" bądź też " Źródło szczęścia". Przyjmijmy jednak że jest to " Zaginiony w Indiach" Film opowiada historię amerykanina, który kompletnie nie przygotowany zmuszony jest z tyknąć się z Indiami.
" Todd Anderson jest jednym z pracowników dużego centrum handlowego w Seattle. Pewnego dnia jego szef postanawia przenieść go setki kilometrów od domu - do biura w Indiach. Kiedy Todd przybywa do miejsca, w którym od teraz będzie musiał nie tylko pracować, ale też mieszkać i żyć, jest zagubiony, przytłoczony nową kulturą. Na szczęście w Bombaju spotyka piękną dziewczynę, która uświadamia mu, że, aby poradzić sobie z niecodzienną dla niego sytuacją, musi nauczyć się wielu rzeczy, nie tylko o samych Indiach, ich mieszkańcach i kulturze, ale przede wszystkim o samym sobie".
W filmie bardzo dobrze pokazane zostały kontrasty kraju tygrysów. Jego odmienność widoczną praktycznie na każdym kroku. Historia została opowiedziana w lekki i zabawny sposób, uśmiałam się kiedy Todd z przerażeniem na twarzy bieg do pociągu lub gdy nie wiedząc czym może skończyć się to dla Europejczyka wypił gola :D Oczywiście nie chcąc reszty co wprawiło w zachwyt ulicznego sprzedawce. No i te czyste miasta... :) Polecam film każdemu, kto ma ochotę na dobrą rozrywkę. Choć osoba nie znająca choć trochę zwyczajów panujących w Indiach może się czuć jak " Tuud" :)

"Rhea (Rani Mukherjee) i Karan (Saif Ali Khan) spotykają się przypadkowo w samolocie lecącym do Nowego Jorku. Są oni swoimi przeciwieństwami, dlatego cały czas dochodzi między nimi do kłótni. Kiedy nagle Karan całuje Rheę, dziewczyna jest oburzona. W Nowym Jorku ich drogi się rozchodzą - pozornie na zawsze.
W ciągu następnych 9 lat spotykają się wielokrotnie - zazwyczaj przypadkowo, m.in. na ślubie Rhei. Jak zakończy się ich historia? Czy przypadkowe spotkania do czegoś doprowadzą?".

Przy drugim filmie nie było już tak kolorowo...tzn. może i kolorowo owszem lecz... " Hum- Tum" jak dla mnie to wielki niewypał.
Trochę jest jak wydmuszka, ładna otoczka ale tak naprawdę żadna zawartość. Jak dla mnie pierwszej połowy filmu mogłoby w ogóle nie być bo tak się ciągnęła niemiłosiernie...zgroza. Dobrym przerywnikiem były kreskówkowe postacie, śmiem twierdzić że one wypadły najlepiej. Z całych sił starałam się polubić ten film i szukać pozytywów ale kiedy już jakiś znalazłam ( piosenka ze zmianą ról i plażą) to zaraz bombardował mnie schemat i tandeta. Uwielbiam Bollywood ale to co zobaczyłam w tym filmie woła o pomstę do nieba. Historia nie powaliła mnie wcale i była po prostu nudna. Może poza momentem z mieszkaniem, małżeństwem i psem Tommym bo on akurat był zabawny. Ale poza tymi dwoma wyjątkami...cóż strasznie się dłużył i nawet przystojny Saif na niewiele się przydał. Zapchaj dziura czasowa tyle...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz