wtorek, 30 lipca 2013

7 grzechów Priyanki

" 7 khoon maff" - dzieło jaki mało...
Sussana jest piękna, młoda i niewinna... Przyciąga mężczyzn jak magnes, niestety tylko tych złych. Zaczyna się od niepełnosprawnego majora z bujnym wąsem. Widzimy nieszczęśliwą i uciskaną kobietę, niewątpliwie pragnącą odejść od męża tyrana. Nie mającej jednak na to siły...Nic bardziej mylnego! Świetnie sobie radzi, resztę załatwia pantera ludojad...A jakże by inaczej! 
Po jakimś czasie pojawia się cudownie umięśniony John Abraham i niczym książę na białym koniu ratuje damę z opresji. Oczywiście zaczynają się problemy, kariera muzyczna nabiera tempa a heroina działa destrukcyjnie...
Po drugim mężu, tuż przed trzecim zauważyłam, że główna bohaterka właściwie nie istnieje jako odrębna jednostka. Zawsze w cieniu mężów, pozbawiona zdania (w tym wypadku nie chciała go mieć), przyjmująca zachowanie a nawet styl ubierania mężów. Przy okazji trzeciego męża, poety, uduchowionego łóżkowego sadysty, przestała nosić rockowe mini a zaczęła tradycyjne sari. No, ale i ten mąż zasługiwał na karę...a śnieżne zaspy świetnie się do tego nadawały. Jakby pozbawiona sumienia, a przecież pobożna katoliczka, żyła dalej wśród wiernej służby. 
Czwarty mąż rozwalił mnie na łopatki! Rosjanin, proszę sobie wyobrazić! Nikolaj Vronsky, więc jakże ona mogłaby nie być jego Anną? Zaplątana we własnych kłamstwach, zmanipulowana zaczęła mówić "na zdrowie" i ponownie wyszła za mąż. Za człowieka, którego praktycznie nie znała. No, ale co tam idźmy dalej...Vronsky prowadzi podwójne życie więc spotyka go przykra niespodzianka na dnie domowej studni. Z założenia pewnie miało to zaskoczyć widza, nie udało się jednak. Sussana staje się harda, wyrachowana, zaczyna obawiać się przyszłości ( lekko siwieją jej włosy nic poza tym). Aby odsunąć od siebie podejrzenia wychodzi po raz piąty za mąż za podstarzałego policjanta. Biedny policjant nie wie co go czeka... Jest jeszcze szósty mąż a nawet i siódmy, o których nie będę wspominała nie chcąc psuć filmu. 
Odnosząc się jednak do całości muszę powiedzieć, a raczej napisać, że marny to film oj marny. Priyanka mówiąca po rosyjsku sympatyczna, ale to za mało by film stał się interesujący. Końcówka przez chwilę mogła być ciekawa, jednak nie była, a szkoda. Zmarnowany potencjał... Jednak mimo wszystko, jeżeli ktoś oglądał (lub chciałby) to zachęcam do podzielenia się swoimi wrażeniami. 
Moja ocena to3\10. 

PS: Kalinka w wersji hindi, bomba! :) 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz