piątek, 7 lutego 2014

Fatalne zauroczenie

Podczas zakupów w jednym z hipermarketów natknęłam się na film Bollywood. Cena była kusząca więc zdecydowałam się na zakup. Cieszę się, że nie wydałam zbyt dużo! 
Film oglądałam na raty, inaczej nie dałabym rady w ogóle go przełknąć. Historia młodego, dobrze zapowiadającego się piosenkarza nie zrobiła na mnie wrażenia. Główny bohater przez cały film w zasadzie śpiewał jedną piosenkę a był międzynarodową gwiazdą, związany  ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa zamierza się z nią ożenić. Na drodze staje im piękna i przebojowa pani producent, zakochana na zabój w przystojnym piosenkarzu. Po wspólnie spędzonej nocy wszystko się komplikuje...

Historia może i nie byłaby taka zła, gdyby została inaczej przedstawiona. Gra aktorska w zasadzie nie istniała, tandetne kostiumy i zdjęcia raziły po oczach, a dialogi! Nie dało się słuchać! Gwiazdor bez charakteru, który nie potrafi rozwiązać swoich problemów miłosnych, dziewczyna, która wszystko wybaczy a nawet jest gotowa zaprzyjaźnić się z rywalką. Zagubiona, bogata producentka, która w dzieciństwie straciła ojca i chce zabić z miłości... No, błagam!! Co to jest?! Nic dziwnego, że Bollywood ma taką opinię w tym kraju skoro wypuszcza się na rynek polski takie cuda! Muzyka nie godna zapamiętania, wieczny wiatr we włosach wszystkich bohaterek, nawet w zamkniętym pomieszczeniu lub podczas jazdy samochodem- bez szyberdachu. Tandeta, tandeta, tandeta! Aż boli przy oglądaniu! Akcja dłuży się niemiłosiernie, mnóstwo niepotrzebnych scen i dialogów. Irytujący bohaterowie, brak jakiegokolwiek klimatu, choć film w Indiach kręcony. Oczywiście zakończenie z happyendem... Kompletny brak realizmu...Film tragedia, odradzam! Ocena to nic innego jak tylko 1\10. Nie doszukałam się niczego, co mogłoby ją podnieść. Z wyjątkiem pudelka... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz