czwartek, 31 grudnia 2009

Na sylwestra do Indii


W Indiach urzędowo obowiązuje kalendarz gregoriański jednak uroczystości noworoczne odbywają się w różnych terminach w zależności od lokalnych tradycji. Oraz religijnego obyczaju. Sylwester jest zazwyczaj uroczyście obchodzony w dużych miastach takich jak Delhi, Bombay czy Agra. Tam jest największy wpływ europejskiej kultury. Niektórzy Hindusi spędzą koniec roku podczas kameralnych spotkań w gronie rodziny i przyjaciół. Indyjskie zamiłowanie do świętowania jest nierozerwalnie związane z fajerwerkami. W Sylwestra ulice tutejszych miast wypełnią więc prawdziwe kanonady.

środa, 30 grudnia 2009

King Khan


Moja przygoda z indyjskim kinem zaczęła się od filmu " Kabhi Khushi Kabhie Gham". Oglądałam nie do końca przekonana co do jego " wspaniałości". Usłyszałam tylko od koleżanki " Oglądaj, nie gadaj spodoba Ci się". Gdy na ekranie pojawił się Hrithik Roshan pomyślałam tylko " matko, jakie on ma oczy"... Wtedy zaczęłam śledzić losy zagubionych braci. A Roshan wydawał mi się taki piękny...aż do bólu. Jednak zachwyt nim nie trwał długo. Wraz z biegiem wydarzeń pojawiało się kilku nowych bohaterów w tym Rahul wyskakujący z helikoptera. Scena kiedy biegnie na spotkanie z matką a jego włosy powiewają na wietrze przesądziła o moim uwielbieniu dla tego aktora. Nie oderwałam oczu od ekranu ani na moment. Później dotarłam do innych filmów z jego udziałem i tak zaczęłam je kolekcjonować. Jako Aman w " Kal Ho Na Ho" urzekł mnie bardzo. Dawał szczęście swoją grą, sposobem poruszania się i mówienia. Filmy z jego udziałem to wielkie hity. Nie ma w tym nic dziwnego, bo kiedy on pojawia się na ekranie i wciela w daną postać nie można mu nie wierzyć. Kochają go całe Indie, Pakistan...a powoli cały świat. Wcześniej nie rozumiałam tego zachwytu tak dobrze jak teraz. Wydawał mi się tylko przystojnym, utalentowanym aktorem. Idealnym do odtwarzania ról amantów. Wszystko zmieniło się gdy przeczytałam książkę biograficzną " Król Bollywoodu Shah Rukh Khan". Zrozumiałam jego naturalność i dobroć, determinacje oraz pracowitość. Będąc młodym chłopakiem pochodzącym z małozamożnej rodziny postanowił zostać królem kina...i został. Jego idolem filmowym był nie kto inny jak Amitabh Bachchan. Teraz gra u jego boku w wielu produkcjach. Mimo wielkiego sukcesu pozostał zwykłym chłopakiem z New Delhi. Być może w tym tkwi właśnie sekret jego fenomenu?

Z pewnością zasługuje na miano " króla ".

wtorek, 29 grudnia 2009

Sari, sindur...- rola kobiety


Kobieta w Indiach jest całkowicie poddana woli mężczyzny. Jej pragnienia i aspiracje zupełnie nie mają znaczenia. Liczy się tylko to co związane z mężem...jego pragnienia musi spełniać na każdym kroku. Nie zgłaszając sprzeciwu.

Niestety wciąż aktualny jest starożytny " Kodeks Manu", który jednoznacznie stwierdza :


" „W dzieciństwie kobieta podlega ojcu, w młodości mężowi, a kiedy ten umrze, swoim synom; kobieta nigdy nie może być niezależna”.


Gdy kobieta zachodzi w ciąże konieczne jest odprawianie modłów. Musi urodzić się chłopiec. On będzie nagrodą i gwarancją na przedłużenie rodu ( dżati). W przypadku poczęcia dziewczynki...będzie ona niczym więcej jak karą. Ten strach przed posiadaniem potomka płci żeńskiej ma swoje uzasadnienie. Matka zazwyczaj nie chcę aby jej dziecko przeżywało koszmar bycia kobietą.. Traktowaną jak przedmiot, bez woli i prawa do własnego życia. Patriarchat dotyczy wszystkiego, pracy, rodziny, prawa uczestniczenia w życiu publicznym a nawet religii. Do szkoły chodzą chłopcy, dziewczynki zostają zazwyczaj w domu. Przy stole pierwsi siadają mężczyźni, gdy skończą wtedy jedzą kobiety. Będąc żoną nie mam mowy o wspólnym posiłku z mężem...

Mało tego, gdy jedzenia jest zbyt mało dostają je tylko mężczyźni. Właścicielem kobiety jest najpierw ojciec, a po ślubie – od tego momentu zaczyna się najczęściej piekło – mąż. Kobieta przeprowadza się do rodziny męża, gdzie często traktowana jest jak obca, niepotrzebna osoba, obciążająca rodzinną spiżarnię.

Mahatma Gandhi pisał: „Dla żony Hindusa bezwzględne posłuszeństwo wobec swego małżonka jest niemal religią. Hindus małżonek uważa siebie za pana i władcę swojej żony, która winna okazywać mu na każdym kroku uległość”.

Jeżeli kobieta umrze wcześniej mąż ma prawo ponownie się ożenić i otrzymać kolejny posag. W odwrotnym przypadku istnieje kilka możliwości... jeśli jej głównym celem było usługiwanie mężowi, może popełnić sati ( spalić się żywcem na stosie z ciałem swojego męża). Jest to tzn " palenie wdów", dobrze obrazuje ten zwyczaj film " Ballada o Mangalu Pandeyu- Rebeliant. To jedyna okazja, by kobieta została świętą i tym samym – po śmierci – chociaż raz przyniosła splendor rodzinie. Podobno ten zwyczaj został zniesiony jednak istnieje mnóstwo małych wiosek, gdzie jest nadal praktykowany.


" Dla rodziny dziewczynka to obowiązek wydania jej za mąż i obdarowania rodziny męża olbrzymim posagiem. Obowiązek, bo presja społeczna jest wielka; podobnie jak Hindus nie może istnieć poza kastą, tak Hinduska nie może funkcjonować poza małżeństwem. Jest ono jedynym akceptowalnym statusem dorosłej kobiety".

Innym sposobem zapobiegania " rozprzestrzeniania " się dziewczynek jest ich mord.

" Ktoś doniósł o śmierci nowo narodzonej dziewczynki. Bimala, matka dziecka, siedziała na czarpoju – drewnianej ramie na czterech nogach, oplecionej pasem materiału – przed drzwiami rozlatującej się chaty. Po chwili ciszy, gdy doktor zażądał wyjaśnień, niezdecydowanym głosem wyszeptała: – Ona urodziła się prawie martwa, pluła krwią, kaszlała. Teściowa potwierdziła zeznanie. – To typowy przypadek dzieciobójstwa – doktor Rakesh jest prawie pewien. – Bimala żyła w skrajnej nędzy i miała trzy córki, ta miała być czwartą.Bimala i jej rodzina są częścią wielkiego procederu, do którego dochodzi za zamkniętymi drzwiami na subkontynencie – zabójstw dokonywanych na kobietach."


" Praktyki mordowania dziewczynek stosowane są w Indiach od niepamiętnych czasów. Od lat 80. coraz częściej robi się testy umożliwiające określenie płci nienarodzonego dziecka. Jak grzyby po deszczu wyrastają kliniki określające płeć płodu, niemal na każdej ścianie, słupie czy dworcu widnieją ogłoszenia reklamujące badanie: „Lepiej 500 rupii teraz niż 500 tys. później”.


Prawo dopuszcza rozwody i ponowne wyjście za mąż owdowiałej kobiety. Badania ustalania płci zostały zakazane ustawowo. Jednak ograniczenia te a nawet gwarancje konstytucyjne ( w 1992., wraz z utworzeniem jednolitego systemu samorządności lokalnej na terenie całego kraju, zagwarantowano kobietom jedną trzecią miejsc w zgromadzeniach lokalnych, co szczególnie na tradycyjnej i zacofanej indyjskiej wsi nosiło znamiona rewolucji obyczajowej), mają niewielki wpływ na to co się dzieje w życiu codziennym. Nadal dominuje tradycja.

Może warto się nad tym zastanowić kiedy poraz kolejny zrobimy awanture swojemu mężowi bądź chłopakowi, bo nie zadzwonił, spóźnił się lub nie pamiętał o rocznicy.

Myślę, że wiele indyjskich kobiet chciałoby być na naszym miejscu...i jeść kolacje w towarzystwie męża.


poniedziałek, 28 grudnia 2009

Krishna i Radha - splątane dusze


Radha w pewien sposób uzależniona od Krishny. Kobieta czekająca na jego ponowne przybycie. Bezgranicznie oddana i cierpliwa.


" Uczy cierpliwości, przetrwania czasu rozdzielenia, który dla niektórych jest czasem katuszy i cierpienia".


Ciągle czeka na spełnienie miłości z Krishną, wierna i nie wątpiąca w jego uczucie. On zapomina, tańczy z innymi, nie przychodzi, odwleka spotkanie, uwodzi każdą kobietę. Jednak kiedy przychodzi wszystko przestaje się liczyć. Wtedy " dusze się splatają"...


"Siadając razem na huśtawce i kołysząc się w rytm połączonych ciał, odczuwają pełnię rozkoszy. Kriszna kradnie jej spinkę do włosów i zatapia się w jej rozpuszczonych, pachnących od słońca włosach. W zapamiętaniu miłosnego uścisku wiruje cały świat, aż do utraty tchu. Nie ma Radhy, ani Kriszny, tylko miliony pragnących kobiet i mężczyzn. Spełnienie jedności w boskim porządku przeznaczenia. Wreszcie Kriszna czesze i splata warkocze, zamyka spinkę. Odchodzi, a Radha czeka z pamięcią upojenia. To jej uwielbienie czyni z Kriszny boga."


Radha jest tak naprawdę bardzo słaba, emocjonalnie uzależniona od swojego boga. Nie widzi świata poza nim. Wręcz sobie go nie wyobraża... Ile kobiet postępuje w ten sam sposób? Czekają " aby on wreszcie zadzwonił", patrzą na siebie i doszukują się błędów jakie popełniły. Przeważnie szukają winy w sobie całkowicie zapominają przez kogo płakały. A kiedy on wreszcie się zjawia świat przestaje istnieć...i nie ważne, że za chwilę znowu wyjedzie i nie będzie się odzywał... W każdej z nas ukryta jest Radha...Nawet gdy twierdzimy inaczej.



niedziela, 27 grudnia 2009

Po świąteczne " Om Shanti Om"


Pierwszy raz " OSO" oglądałam w wersji kinowej. Obraz był niewyraźny a kolory wyblakłe. Mimo wszystko wracałam do niego jeszcze dwa razy, zawsze " uzbrojona " w paczkę chusteczek. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie...szczególnie pół nagi SRK w piosence "Dard-E-Disco" . :)

Piosenka idealnie wpasowała się w pełen humoru film. " Bolesne disco " sprawia, że nogi same rwą się do tańca.

Na święta moja bahana postanowiła sprawić mi ogromną niespodziankę. Widząc moją rosnącą obsesję na punkcie wszystkiego co indyjskie wsadziła pod choinkę dwu płytowe wydanie " Om Shanti Om". :) Teraz na mojej ścianie można podziwiać Szaruka z nagim torsem... kolory są żywe, dźwięk czysty a obraz wyraźny. :)

Całości dopełniają dodatki. Wywiady z aktorami, zwiastuny, piosenki.

Można w nieskończoność przewijać i wracać do ulubionych fragmentów filmu.

Jak na razie jest to najcenniejsze wydanie jakie stoi na mojej półce. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Myślę, że na jednym orginale się nie skończy. Następną pozycją będzie "Jodhaa Akbar"
mam nadzieję...


sobota, 26 grudnia 2009

Odpocząć w New Delhi

Co robi przeciętny polak kiedy jest zmęczony? Najczęściej kłądzie się na kanapie z pilotem w ręku. " Przerzuca" kanały do tej pory aż powieki mu nie opadną. Czasami zdarza się tak, że poczyta książkę. Jednak ostatnio to raczej rzadkie. Zje kolacje, obejrzy wiadomości w telewizji ale myślami jest już w następnym dniu. Zasypia zmęczony i równie zmęczony wstaje.
A hindus? Bywa tak, że pracuje ciężej i w gorszych warunkach. Wiecznie zakurzone New Delhi nie sprzyja mieszkańcą. Do tego upał sięgający nawet 46 stopni. Mimo wszystko trzeba przecież wyjść z domu, wsiąść na rower czy do samochodu, zająć się swoimi sprawami. Podczas najbardziej upalnych dni( najcześciej w maju i czerwcu), nadchodzi pora kiedy wszystko się zatrzymuje. Nie działa klimatyzacja, gasną światła, zatrzymują się wszystkie wiatraki. Jest to skutkiem przeciążenia sieci energetycznej. Wtedy wszyscy ludzie zostają " wygnani " ze swoich domów na ulice w poszukiwaniu odrobiny wytchnienia. Najcześciej jednak nic to nie daje, nie ma wiatru a powietrze jest gorące. Właśnie przez upały woda w Indiach jest tak ceniona. Jest Panią życia. ( " pani "- woda w języku hindi). Po godzinie 16.00 całe New Delhi wstrzymują oddech, wszyscy odpoczywają na trawnikach pod " India Gate". Temperatura jest lżejsza niż w ciągu dnia więc można oddać się słodkiemu lenistwu. Ludzie siadają obok siebie, urządzają pikniki, rozmawiają, śmieją się.
Pary szukają odrobiny prywatności w cieniu drzew. Rozbrzmiewa muzyka z dobrze znanych indyjskich filmowych hitów. Łagodny wiatr rozwiewa kolorowe sari tańczących kobiet.
Nie ma kanapy ani " szklanego okna na świat"...
Jest natomiast następny dzień pracy, kolejny dzień upałów.
Czy nie byłoby cudownie położyć się na trawie, wpatrywać w rozgwieżdżone niebo słuchając " Tujhe Dekha To"?


>

czwartek, 24 grudnia 2009

Jingle bells

Kabhi Alvida naa Kehna...?

Maya i Dev...czy kiedykolwiek ktoś zastanawiał się jaki ta historia mogłaby mieć ciąg dalszy? Skąd wiadomo, że " żyli długo i szczęśliwie"? No, właśnie nie wiadomo...Na początku wybucha w nich namiętne, skrywane uczucie...spotykają się po kryjomu. Szukają w tłumie swoich spojrzeń, czekają niecierpliwie na następne spotkanie. Czekają bardzo długo, może nawet zbyt długo...

W końcu nadchodzi dzień kiedy wreszcie mogą być razem, wszystkie przeszkody znikają a oni cieszą się sobą. Ale przez jak długi okres czasu to może trwać? Dwa, trzy a może cztery miesiące? ...Potem wszystko równie dobrze może się rozpaść. Dev zajęty swoim życiem oddala się coraz bardziej zapominając, że Maya powinna być jego częścią. Miłość schodzi na drugi plan...a może to nie miłość?

Zapomina zadzwonić, napisać...przestaje powoli za nią tęsknić. W natłoku codziennych spraw gubi siebie i ją. Być może myśli, że to nic...że to minie ale nie mija.

A Maya?...Cóż, czeka cierpliwie...czasami popłakując w poduszkę wieczorami tak, żeby nikt nie usłyszał.

Czy takie zakończenie nie byłoby bardziej życiowe...?

Piosenka z "Nigdy nie mów żegnaj."

Kuchnia Kryszny-podejście pierwsze...


Dostałam od didi książkę z przepisami kuchni indyjskiej. Postanowiłam wreszcie zabrać się do gotowania. Mimo tego, że zbliżają się święta i raczej powinnam myśleć o rybie po grecku to jednak zabrałam się do czytania. Pierwotny plan był taki, że zrobię laddu. Takie samo jakie jadł Veer. ( Jeżeli ktoś nie wie o czym mówię odsyłam do filmu Yasha Chopry " Veer-Zaara"). Problemy zaczęły się na samym początku podczas kompletowania składników. Zabrakło mi jednego lecz głównego - mąki z grochu włoskiego. Mogłam pomarzyć, że dostanę ją w moim mieście. Jestem z natury niecierpliwa i nie miałam ochoty czekać aż znajdę ją drogą internetową. Dlatego zrezygnowałam na razie z pomysłu zrobienia laddu i postanowiłam przyrządzić inne słodycze a mianowicie Kulfi- indyjskie lody. Jadłam takie podczas wizyty u didi i mam nadzieję, że moje będą równie smaczne. Jeśli nie lepsze :) Tamte wprawdzie miały smak mango a te, które zamierzam zrobić będą pistacjowe. Konsystencja pozostaje jednak ta sama, mam nadzieję że niczego nie zepsuje. Prawdopodobnie powstaną już we wtorek, jeżeli kuchnia będzie wolna o co w ostatnim czasie raczej trudno. Sam pomysł robienia lodów zimą wzbudza u domowników dość mieszane uczucia a już indyjskie... " Co ty znowu wymyślasz?" Czasami nawet mantra nie pomaga...

Piosenka, która za mną " chodzi" od rana. :)


Jak przeżyć święta i nie zwariować...


Nigdy nie lubiłam świątecznych porządków. Wydaje mi się to zupełnie zbędne. Sprzątać tylko po to, żeby później móc rozwalać. No, może nie my a przyjeżdżająca rodzina. Wujki, ciotki i gromadka dzieci wrzeszcząca od samego progu " Co mi kupiłeś pod choinkę wujaszku?!!?!" Równie dobrze nikt nie musi przyjeżdżać i wtedy porządki są jeszcze bardziej bezsensowne, bo po co sprzątać skoro nikt prócz domowników tego nie zobaczy? Nie dawno moja bahana- siostra przesłała mi link z piosenką...mówiąc, że napewno mi się spodoba. " To mantra"- powiedziała i kazała posłuchać.
Tak zrobiłam. Teraz słucham codziennie ( a tym bardziej przed świętami kiedy każdy czegoś chce i nie ma chwili spokoju).

Żeby nie wprowadzać zamieszania pozwole sobie wyjaśnić pewne kwestie związane z mantrą " Om namah Shivaya" " Om namah Shivaya"- Chylę czoła przed Panem Sziwą. Znaczenie- Oddaje się najwyższej boskości. Powierzam się Bogu. Szanuje wewnętrzne Ja. Wielka mantra odkupienia, Znana jako mantra pięciu sylab." Zgodnie z mitologią Hinduizmu za kreację odpowiada trzech Bogów. Brahma – który stwarza Wszechświat, Vishnu – który utrzymuje Wszechświat oraz Shiva – który na końcu niszczy Wszechświat. Wśród tych trzech Boskości, Shiva, mimo iż uznawany za niszczyciela, symbolizuje również wewnętrzne ja, które pozostaje nietknięte nawet po końcu wszystkiego."

" Om Namah Shivaya to bardzo potężna mantra. Mówi się, iż jeżeli ta mantra stale wibruje w twoim sercu, nie ma potrzeby ascezy, medytacji czy praktykowania jogi. Do powtarzania tej mantry nie potrzebujesz rytuałów lub ceremonii, ani też nie musisz powtarzać jej w konkretnym czasie czy miejscu. Mantra ta wolna jest od jakichkolwiek ograniczeń. Może być powtarzana przez kogokolwiek, młodego czy starego, bogatego lub biednego i bez względu na to, w jakim dana osoba jest stanie – zostanie ona oczyszczona."

Kilka słów o Sziwie : " Lord Shiva ma twarz zamyśloną, medytującą, lecz zawsze szczęśliwą. Z jego związanych włosów, ozdobionych półksiężycem wypływa rzeka Ganges. Wąż wije się wokół jego szyi, w ręku ma trójząb, a jego ciało pokryte jest popiołem. Atrybuty Lorda Shiva reprezentują jego zwycięstwo nad złymi demonami i spokój ludzkiej natury. Znany jest jako bóg obdarowujący. Jego pojazd to byk Nandi, symbol szczęścia i mocy. Shiva-Linga, znak Lorda Shivy, jest jego symbolem. W świątyniach Shivy, Shiva-Linga jest głównym bóstwem" - " Mantra Om namah Shivaya" Piotr Peśla.

Wsłuchaj się w swoje wewnętrzne Ja...

Kiedy Anjali poznała Rahula...


Chcę wiedzieć, czy to miłość, która wędruje od wieków. Czy powiązała Nas jedwabną nicią.
कभी कभी सूरज कभी कभी वर्षा

On piękny, młody i bogaty. Ona równie piękna jednak uboga. Poznali się zakochali a on dla niej porzucił rodzinę i kraj. Zmienili dla siebie życie, stali się jednym tchem, jednym oddechem...Rahul bez wątpienia kochał Anjali, słuchał tego co mówiła, zawsze wiedział co powiedzieć. Można by rzec idealny...Anjali zostawiła dla niego ukochane Indie. Pełna poświęcenia kobieta pewna miłości...właśnie pewna. Biegali beztrosko po pustyni a sari zlewało się z błękitem koszuli.

To tylko film...tylko film.Mój " Rahul" nic nie mówi, wcale się nie odzywa.Nie długo tydzień będzie...Nie ma pustyni. Zamiast tego zaspy za oknem i biegający pies z wywalonym językiem. Nie słychać dzwięku bransoletek a tylko głos prezentera w telewizji. Nie słychać nic prócz nerwowego stukania palcami o blat biurka i przyspieszonego bicia serca. Ja też nie mam w sobie nic z Anjali...a może właśnie mam? Dlatego telefon milczy? Jedno jest pewne ślubu nie będzie.



Czy to wstyd lubić Bolly?


Być może blogów o takiej tematyce jak mój jest w sieci mnóstwo. Szczerze mówiąc nie sprawdzałam. I nie zamierzam. Bo po co? Pisać można o wszystkim szczególnie wtedy, gdy nikt Cię nie widzi. Jesteś całkowicie anonimowy. To daje nieograniczoną wolność. W mieście, w którym mieszkam nie istnieje coś takiego jak wolność.Idąc ulicą jesteś cały czas pod ostrzałem ludzkich spojrzeń. Nie dalej jak wczoraj byłam w empiku ( o dziwo mamy empik...) w poszukiwaniu świątecznej kartki- wybrałam z dżdżownicami...nie mam pojęcia czemu. Stałam już przy kasie gdy zobaczyłam stojące na półce dvd z ShahRukh Khanem lub jak kto woli Szarukiem. Oczywiście od razu wyszłam z kolejki i złapałam dvd w ręce. Ludzi było mnóstwo jak to przed świętami. Za plecami usłyszałam komentarz starszej pani tu cytuję " Po co oni wydają te filmy? Kto to ogląda?" Tu popatrzyła na mnie z politowaniem.W środku gotowało się we mnie i krzyczało " Ja oglądam i nie tylko ja" Ale nie zrobiłam nic, pośpiesznie odłożyłam płytę na półkę, zapłaciłam za kartkę i wyszłam. Nie jestem z siebie zadowolona zwłaszcza, że nie była to pierwsza tego typu sytuacja. Można by przypuszczać, że powinnam się przyzwyczaić. Niestety. Nie przyzwyczaiłam się. Wrogość niektórych ludzi mnie poraża. Zwłaszcza, że większość z nich zupełnie nie jest w temacie. Obejrzeli jeden film w pośpiechu " z nad gazety" lub nie obejrzeli wcale a opinia wyrobiona. W każdym przemyśle filmowym zdarza się lepszy i gorszy film. Bollywood nie jest wyjątkiem. Powstają takie perełki jak " Om Shanti Om" czy " Fanna". Jednak zalewa nas też fala " gniotów" typu " Dil Ka Rishta- Serce ze złota" czy ostatnio oglądany przeze mnie " Thoda Pyaar Thoda Magic".Nie pomogła mu nawet obsada ( Rani Mukherjee, Saif Ali Khan, Rishi Kapoor- w roli Boga). Jednak to nie powód aby tak uogólniać. Wszystko co indyjskie jest deee a już oglądać filmy...co za obciach...Powyżej zdjęcie mojej ulubionej filmowej pary SRK i Kajol :) Z filmu od, którego wszystko się zaczęło.